1. Evviva l'algebre!


    Data: 30.10.2021, Kategorie: Zdrada studia, student, wykładowca, Autor: fantaxje.pl

    ... na krześle. Czyli, na przykład, dla przyczyny tego całego zamieszania w moich spodniach. I oczywiście zauważyła, nie było siły. Kąciki jej ust ledwo dostrzegalnie się uniosły i natychmiast opadły z powrotem, gdy kładłem tą nieszczęsna listę na jej biurku. Ale najśmieszniejsze było dopiero przede mną.
    
    Zdążyłem tylko usiąść na swoim miejscu i pobieżnie przejrzeć rozwiązania zadań (tym razem dziewięć na dziewięć – nie chciałem podpaść drugi raz z rzędu), gdy pani podeszła do tablicy i zaczęła wyprowadzać jakiś dodatkowy wzór. Momentalnie poczułem, że mam sucho w ustach, a zwierzak w moich spodniach zaczyna twardnieć jeszcze bardziej. Zresztą, każdy mężczyzna zareagowałby identycznie na widok takiej gładkiej, dziewczęcej skóry, widocznej w wyciętej w plecach bluzki sporej łezce. Siedziałem w tym swoim kącie i gorąco się modliłem, aby nie zostać szczęśliwym zauważonym i nie powędrować do tablicy. Próbowałem także poskromić swego fiuta, lecz efekty były zerowe. Stał jak słup graniczny i ani drgnął. Niestety, tego dnia niebiosa nie były dla mnie łaskawe...
    
    – Kolego Krzysztofie, zapraszam – zaczynałem nie lubić tego głosu. Smętnie powlokłem się do tablicy i zabrałem za rozwiązywanie zadania. Nie patrzyłem na panią Arlettę i skoncentrowałem się na zadanku, nawiasem mówiąc, niezbyt trudnym, jedynie wymagającym sporo uwagi – sporo rzeczy nadawało się do przeoczenia. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie...
    
    – Z przykrością stwierdzam, że kolega niezbyt uważa.
    
    Wtedy ...
    ... nienawidziłem tego głosu, dźwięczącej w nim kpiny, jego właścicielki... Wyobraziłem sobie bandę wyjątkowo zwyrodniałych sadystów pastwiących się nad jej zmasakrowanym ciałem i trochę mi ulżyło. Ale nie na długo. A właściwie wcale, bo gdy spojrzałem na nią, chcąc się zorientować, o co właściwie chodzi, zobaczyłem, że siedzi i przypatruje się tablicy z rozbawieniem. A pod blatem biurka...
    
    Z wycięcia w spódnicy wyłaniała się bosko uformowana nóżka. Ciężki but nie szpecił jej, wręcz przeciwnie – podkreślał jej cudowną linię i podniecająco kontrastował z opinającą ją pończochą. Na pewno była to pończocha – w rozcięciu widziałem koronkowy ściągacz i trochę nagiego ciała. Lekko, jak gdyby podrażnione moim spojrzeniem, zafalowały mięśnie. Czułem, że nikt oprócz mnie nie widzi tego, co się dzieje.
    
    – Przepraszam bardzo, ale... jestem niedysponowany... Czy mogę... – wyjąkałem.
    
    Śliczna pani magister zafalowała mięśniami odsłoniętej (tylko dla mnie) nóżki, po czym przyzwalająco kiwnęła głową. Dość niepewnie, potykając się, wyszedłem z sali. Oparłem się o ścianę i głęboko odetchnąłem. Postałem tak dłuższą chwilę i powlokłem się do toalety. Pomimo dzikich harców wyobraźni, udało mi się wreszcie poskromić szalejącą w spodniach pałę (pomogła wymyślona wcześniej banda sadystów), a po dokładnym przemyciu twarzy zimną wodą nadawałem się do powrotu na salę. Od momentu, gdy nastąpił ten radosny fakt, do końca ćwiczeń miałem względny spokój, nie licząc sporej porcji wygłaszanych coraz bardziej ...
«1234...9»