1. Sigil (V). Póki śmierć nas nie…


    Data: 15.09.2021, Kategorie: przygoda, dramat, miłość, Fantazja fan fiction, Autor: XXX_Lord

    ... kierunek południowy – Są tam, dość niedaleko, myślę, że do trzech strzał z łuku – W jego oczach czai się ogień walki – Obejdziemy ich?
    
    - Jest nas za mało. – Srebrnowłosy dowódca spogląda w stronę wskazaną przez podwładnego – Podkradniemy się bezszelestnie i zaatakujemy błyskawicznie, po czym ulotnimy się bez frontalnej walki. Nie mamy wsparcia, a oni mogą być z kapłankami Lloth. Zneutralizujemy ich przy pomocy łuków, a później wbijamy się klinem w środek, zabijamy pozostałych żyjących i znikamy.
    
    Zastępca odchodzi instruując żołnierzy i łuczników. Około dwudziestu elfów rozstawia się zgodnie z poleceniami wtapiając się w tło i stając niezauważalnymi na tle zielonej ściany liści i runa leśnego. Wśród szpiczastouchych zalega całkowita cisza, nie zmącona najmniejszym szmerem czy niepotrzebnym odgłosem.
    
    Porucznik unosi dłoń i sygnalizuje tym samym rozkaz do powolnego przemieszczania się w kierunku obozu drowów. Śpiew ptaków i szum niedalekiego strumienia skutecznie tłumią odgłosy kroków, niesłyszalne dla zwykłego ucha, odgłosy, które z ledwością mogłoby uchwycić wprawne ucho leśnego tropiciela. Cięciwy elfich łuków napinają się, a wojownicy gotują miecze i tarcze do ataku.
    
    – Gest uniesionej ręki zatrzymuje niewielki oddział. Z ust porucznika wydobywa się dziwny odgłos, udający ptaka. Dźwięk będący sygnałem dla pozostałych członków oddziału o stanie pełnej gotowości przed ofensywą. I kiedy dowódca zamierza hukanie puszczyka, będące sygnałem na "start" do ofensywy ...
    ... niespodziewanie z obozu drowów rozlega się identyczny dźwięk.
    
    Jego oczy rozszerzają się szeroko ze zdziwienia, gestem dłoni nakazuje przejście do stanu gotowości i zmieniając nieco ustawienie ust wydaje z siebie krótki gwizd, który sekundę później wraca w tej samej formie z drugiej strony polany.
    
    - Haerdalis? – Cichym głosem wywołuje podwładnego – To ty?
    
    - Porucznik Kadril – Za niskim basem pojawia się potężna, krótkowłosa sylwetka, przypominająca raczej barbarzyńskiego gladiatora, pojedynkującego się w arenie, a nie jednego z najbardziej utalentowanych wojowników z Suldanesselar – dobrze cię widzieć, dowódco. Wiedzieliśmy, że ktoś się zbliża, ale z różnych przyczyn nie mogliśmy się oddalić.
    
    - Przyczyn? – Kadril podchodzi do olbrzyma i potrząsa jego potężną dłonią – Walczyliście z drowami?
    
    - Napotkaliśmy kilkunastoosobowy patrol, który zapuścił się dość daleko, więc śledziliśmy go od samego początku – Haerdalis wita się po kolei z większością elfów z nadciągającego oddziału – Wydawało nam się dość dziwne, że poruszają się w tak szybkim tempie, nie zważając na odgłosy i nie wypuszczając czujki. – Bierze manierkę od jednego z przybyłych i potężnym łykiem wypija niemal połowę zawartości – Szybko zorientowaliśmy się – zatrzymuje się na chwilę, aby dodać opowieści dramaturgii – że kogoś ścigają.
    
    Twarz dowódcy pozostaje niewzruszona, ale blask bijący z szarych oczu zdradza zaciekawienie opowieścią podwładnego.
    
    - Przybyliśmy w ostatniej chwili – Głos Heardalisa lekko ...
«1234...50»