1. Schwytana przez elfa... cz. 5


    Data: 31.08.2021, Kategorie: Fantazja Autor: Easnadh

    ... Przymknął szmaragdowe oczy i starannie wylizywał każdą kroplę naszych zmieszanych nektarów. Połykał to z przyjemnością. Kiedy już skończył się delektować smakiem, przystąpił do pieszczenia językiem mojej łechtaczki. On doszedł, to dlaczego nie miałabym zrobić tego samego? Szybkimi ruchami drażnił guziczek, zasysał go, lizał całą szparkę. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Z mojej cipki na nowo zaczęły wypływać soki, a po jakimś czasie wszystkie moje mięśnie kurczyły się, by za chwilę się rozluźnić. Byłam już tak blisko. Zaciskałam zęby, jęczałam, pragnąc, żeby w końcu być na szczycie. On oczywiście mnie do niego doprowadził. Wygięłam się, a na mojej twarzy malował się ten charakterystyczny grymas. Grymas pełen rozkoszy i spełnienia. Padłam na łóżko, moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Elf już przestał mnie pieścić, a ja jeszcze przez chwilę wiłam się na pościeli. Było mi tak dobrze. Spiczastouchy spojrzał na mnie, uśmiechając się z satysfakcją. Chętnie zostałby dłużej, ale musiał już iść. Złożył na moim czole czuły pocałunek, po czym wstał. Tylko zabrał ubrania, nawet ich nie zakładając, a następnie wyszedł, zostawiając mnie samą w czterech ścianach niewielkiego pokoju.
    
    Wrócił do mnie pod wieczór. Stałam akuratnie przy niewielkim okienku, spoglądając na las, który powoli układał się do snu. Gdy wszedł, spojrzałam na niego niepewnie. Ciągle odczuwałam ...
    ... strach i zawstydzenie. Elf przyniósł ze sobą tacę, na której było sporo jedzenia; więcej, niż zazwyczaj. Odstawił ją na mały stolik i popatrzył na mnie.
    
    - Wrócę za dwa dni… - powiedział. Nie tłumaczył, dlaczego. To było chyba oczywiste. Wojna toczyła się cały czas. Patrzył na tacę, którą ze sobą przyniósł. Wziął coś z niej i spojrzał na to. Nie widziałam, co to. Stał odwrócony tyłem. Chyba przez moment się wahał, jednak po chwili podszedł do mnie. Teraz już widziałam, co trzymał w rękach. Czarną, skórzaną obróżkę. Raczej cieńszą od takich, które zakłada się psu. Popatrzyłam na nią niepewnie, w moich oczach pojawiły się łzy. Czyli mam być jak głupi pies, posłuszny swojemu panu. Może jeszcze uwiąże mnie na łańcuchu przy budzie. Elf nie odezwał się ani słowem. Uniósł obrożę do mojej szyi. Na początku się cofnęłam, jednak po chwili się uspokoiłam. Może nie warto stawiać oporu. Pamiętałam, jak potrafiło się to kończyć. A to tylko głupi skórzany okrąg. Nikt mnie z tym nie będzie widział. Spiczastouchy zapiął obrożę na mojej szyi. Na szczęście nie zrobił tego mocno, mogłam normalnie oddychać. Dodatkowo zamknął ją dziwnym zatrzaskiem. Pewnie nie będę jej mogła przez to zdjąć. Spuściłam wzrok ze wstydu, a po policzkach spłynęły mi łzy. On je otarł, pochylił się do mnie i pocałował mnie w usta. Jeszcze na mnie spojrzał, po czym już nic nie mówiąc, odwrócił się i wyszedł. 
«123»