1. Kronika Rozkoszy i Bólu (II)


    Data: 18.08.2021, Kategorie: sekretarka, niewolnica, BDSM Autor: Ravic

    ... choćby lekko zadrasnąć. Sankcją byłoby surowe lanie skórzanym pasem, co najmniej dziesięć razów na wypiętą pupę. Diana otrzymywała je wystarczająco często, by zaspokajało to jej potrzebę doznawania bólu. Nawet ona – urodzona masochistka – starała się zwykle unikać moich srogich kar.
    
    Teraz krążyła językiem po gładkiej powierzchni główki prącia, jednocześnie masując wargami jego trzon. Z jej wypełnionych ust raz po raz wyrywały się ciche jęki. Mi również trudno było się powstrzymać, choć bardzo starałem się nie pokazać, jak wielką miała teraz nade mną władzę. Zaciskałem ze wszystkich sił zęby, moje dłonie oparte o ściany kabiny same zamykały się w pięści, mięśnie pośladków i ud naprężały się jeszcze mocniej. Czułem, że zbliża się huraganowy orgazm. Ten pierwszy, o poranku, zawsze był najbardziej intensywny. Towarzyszył mu obfity, gęsty wytrysk, który napełniał usta kobiet po brzegi i sprawiał, że musiały przełykać prędko i łapczywie, by nie zachłysnąć się moim nasieniem. Biada jednak tym, które nie zdołały tego zrobić, próbowały wypluć część spermy lub pozwoliły, by biały strumyczek popłynął koniuszkiem ich warg i skapnął na podłogę. Nie tolerowałem takiego marnotrawstwa. Gdy postanawiałem napoić kobietę mlekiem swych lędźwi, jej powinnością było przyjąć je z wdzięcznością i pokorą. Diana wiedziała o tym doskonale – przynajmniej od dnia, w którym kazałem jej zlizać moją spermę z kafelków podłogi, na które ją nieopatrznie wypuściła.
    
    Tutaj, pod prysznicem, oczywiście nie ...
    ... miałaby takiej szansy – nasienie, gdyby skapnęło do brodzika, natychmiast zniknęłoby w odpływie. To również oznaczałoby dla niej porządne lanie, po którym przez kilka dni nie mogłaby usiąść bez palącego bólu pośladków. Mając tego pełną świadomość dbała o to, by jej wargi mocno otulały moją męskość, tak, by nie wydostała się spomiędzy nich nawet kropla nadchodzącego wytrysku.
    
    Jedną rękę oderwałem od ściany kabiny, skierowałem w dół, mocno chwyciłem mokre, kręcone lekko włosy Diany. Przycisnąłem ją mocno do swego podbrzusza, sprawiając, że penis niemal wdarł się do jej gardła. Potem odciągnąłem ją szarpnięciem do tyłu i ponownie nabiłem na swój nabrzmiały fallus. Powtarzałem to raz po raz, ona zaś całkiem się poddała, pozwalając, bym siłą brał jej usta, napełniał gardło, uderzał jądrami podbródek. Cicho krztusiła się przy tym, niezdolna wchłaniać mnie tak prędko, nie próbowała się jednak szarpać ani w jakikolwiek sposób stawiać mi oporu. Wiedziała, że takie nieposłuszeństwo nie zostałoby wybaczone, nie spowodowałoby też złagodzenia gwałtowności, z jaką ją traktowałem. Obfite piersi Diany unosiły się w przyspieszonym oddechu, gdy łapczywie starała się nabrać haustu powietrza, nim znów wcisnąłem jej penisa aż do gardła. Jej palce zaciskały się teraz kurczowo na moich pośladkach, wciąż jednak pamiętała, by mnie nie podrapać. Jeszcze mocniej zaciskała wargi na trzonie fallusa.
    
    Nagle wyprężyłem się mocno, z moich ust wydarł się krzyk rozkoszy. Przycisnąłem ją do swego podbrzusza ...