1. Nauczyciel i uczeń


    Data: 25.01.2019, Kategorie: Sex grupowy Autor: Sylwunia

    ... takiego miał go człowieka po spędzeniu z nim większości godzin zajęć szkolnych. Byłby zapomniał o kółku teatralnym, które też prowadził Pełeszuk.
    
    Boże, jak Karol chciał teraz zapaść się ze wstydu pod ziemię! Wstyd no bo, dwudziesty pierwszy wiek, on dziewiczy prawie jak Matka Boska, a jeszcze się zaczyna miziać z własnym nauczycielem. O, boże – westchnął w myślach Olszewski. Coś było poważnie nie tak.
    
    Jęknął z zaskoczenia, kiedy na ziemię sprowadziły go chłodne dłonie nauczyciela błąkające się w okolicach jego sutków. Zacisnął mocno powieki i mimowolnie odchylił nieco głowę w tył. Raczej z samego onieśmielenia nie był w stanie się ruszyć, z samego przestrachu, bo przecież... Przecież romans z nauczycielem jest karygodny, nieprawdaż?
    
    Jego ruch, Adam odczytał jako następną zachętę. Zbliżył twarz ku jego szyi i przesunął wilgnymi wargami po szyi chłopaka. Będąc tak blisko, mógł przyuważyć nieduże, prawie śnieżnobiałe odrosty chłopaka.
    
    Zacisnął usta na jego szyi, przytrzymał skórę zębami w raczej mało delikatny sposób i przyssał się do niego. Karol jęknął zdecydowanie głośniej i dreszcze przebiegły mu po całym ciele. Najchętniej to przestałby teraz myśleć o wszelakich konwenansach, zasadach i po prostu pozwoliłby temu mężczyźnie zrobić ze sobą, co tamten tylko zapragnął, ale... W pewnej chwili zadzwonił dzwonek kończący przerwę. Magister Pałaszuk oderwał się od osiemnastolatka jak oparzony. Dopiero teraz, gdy słyszał dzwonek i wchodzących do szkoły z boiska ...
    ... rozklekotanych uczniów, uświadomił sobie co w ogóle wyprawiał. Serio? Serio? Żeby molestować ucznia w jego własnej klasie? Pełeszuk, wstydź się za siebie, ty stary pierdolony zboczeńcu! Skończysz, jak nie w kryminale, to bez pracy! Hańba ci!
    
    Kiedy oderwali się od siebie Adam spojrzał na chłopaka nieco wystraszony. Poczuł przedziwny, niefizyczny ból, kiedy zobaczył w jakim stanie jest Olszewski. Żal mu się zrobiło chłopaka, poczuł się jak ostatnia świnia.
    
    - K-Karol...? - wymruczał. - P-przepraszam cię. Naprawdę cię przepraszam! Nie wiem co we mnie wstąpiło! Proszę...!
    
    Farbowany na różowo chłopak tylko kiwał energicznie głową. Trochę tak, jakby nie chciał słuchać, a trochę tak, jakby puszczał przeprosiny mimo uszu, bo zbyt dobrze wiedział, że polonista najchętniej wziąłby go teraz na biurku jak swoją własność.
    
    Ciężko było być kawalerem. Trzydzieści dwa lata, wykształcony, kulturalny. Zazwyczaj to do niego ludzie lubili przychodzić z problemami, bo nawet gdy nie potrafił komuś pomóc, robił wszystko, aby delikwenta pocieszyć. Nie było bardziej przyjaznego człowieka w całej szkole, niż on. Nie było innego nauczyciela, do którego aż tak lgnęła cała młodzież. To Pełeszuk był najbardziej pobłażliwy, to Pełeszuk załatwiał dzieciarni dyskoteki i imprezy, to Pełeszuk na dyżurze ukradkiem wypuszczał kilku sympatycznych „rzezimieszków” na papierosa. No, co? Jak mieli dobre oceny i z nikim się nie awanturowali, dlaczego miałby im zabraniać? Przecież większość z tego towarzystwa nie była ...
«1234...13»