1. Pasierbica, czyli w roku 2020 wciąż…


    Data: 26.05.2021, Kategorie: Incest kazirodztwo, Lesbijki rodzina, wulgaryzmy, Autor: Agnessa Novvak

    ... każdą minutą mina kierowniczki wyrażała coraz większą dezaprobatę. Albo może politowanie, kto wie?
    
    – No to masz problem, kobieto. I to konkretny – podsumowała moje wywody. – I chyba nie pozostaje ci nic innego, jak porozmawiać z Jagodą. Sto razy, jeśli będzie trzeba. Bo to już dawno przestało być zabawne.
    
    – Tyle to i ja wiem! – rzuciłam zrezygnowana, jakbym zamiast ogólników spodziewała się dokładnej instrukcji dalszego postępowania.
    
    – Ale przecież musicie się jakoś dogadywać! Rozumiem, że nie jest wam łatwo, od kiedy… Misia, przecież to twoja córka! – jej głos stał się nagle niezwykle czuły. – To znaczy jego… wybacz, nie chciałam cię urazić. Przyznam ci się, że nie raz o was myślałam i naprawdę nie mam bladego pojęcia, jak ty to wszystko znosisz!
    
    Widok tłumaczącej się niezręcznie, zawstydzonej kierowniczki był tak niecodzienny, aż postanowiłam nasycić nim oczy najdłużej. Nie dlatego, żebym odczuwała z tego powodu jakąś wredną satysfakcję, ale wiedziałam przynajmniej, że nie tylko ja nie potrafię sobie poradzić z całą tą srogo popierdoloną sytuacją.
    
    – Nie masz za co przepraszać! Sama już nie wiem, jak mam ją traktować – westchnęłam ciężko, teatralnie skrywając twarz w dłoniach.
    
    – A co na to wszystko matka Jagody? Chciałam powiedzieć, była żona.
    
    – Bo ja wiem? – przyznaję, zaskoczyło mnie poruszenie akurat tego wątku. Nie bardzo wiedziałam, co z nim zrobić, dlatego odparłam zgodnie z prawdą. – Nie mam z nią kontaktu. Nikt nie ma. Nawet ...
    ... Tadeusz…
    
    Odetchnęłam ciężko. Mogłam robić dobrą minę do złej gry i oszukiwać wszystkich dokoła, że pogodziłam się ze stratą. Ale za każdym razem, gdy choćby wymawiałam jego imię, nieodmiennie odczuwałam ziejącą w sercu pustkę.
    
    – Przepraszam! – przerwała, widząc moje zawahanie. – Nie mów, jeśli nie chcesz.
    
    – A co to zmieni? – ogarnęłam się wreszcie. – Tadeusz podobno ledwo ją odnalazł, kiedy już wiedział, że jest… Coś tam uzgodnili, podpisała jakieś papiery i tyle ją widzieli. Zresztą Jagoda jest dorosła i może sama o sobie decydować.
    
    – Chyba że tak. – Nie wydawała się przekonana, ale nie pytała o więcej. – Dobra, a teraz serio: jak wygląda dzisiaj twoja praca? – nagle zmieniła temat.
    
    – Co?
    
    – Jajco. Pytam, czy system działa?
    
    – Nie.
    
    – Jest szansa, żeby zaczął?
    
    – Dzwoniłam do informatyków, ale problem jest gdzieś wyżej, chyba na głównych serwerach. Do wieczora raczej nic z tego nie będzie – wzruszyłam ramionami.
    
    – Mamy coś pilnego na dzisiaj? Dostawy, wydawki, rozliczenia, cokolwiek?
    
    – Nie.
    
    – To idź do domu.
    
    – Ale…
    
    – Ale co? Wypiszę ci przepustkę do końca dniówki, jakoś się z tych godzin rozliczymy. A teraz zmykaj, zanim zmienię zdanie. No już, poszła mi stąd! – parsknęła może i nieco wymuszonym, ale mimo wszystko rozładowującym atmosferę śmiechem.
    
    Spodziewałam się, że rozmowa z Jagodą nie będzie łatwa, lekka i przyjemna. Jednak sposób, w jaki mnie (nie) przywitała, był już nawet nie przykry, a jawnie chamski. Z miejsca przeciwstawiła moim próbom ...
«12...567...24»