1. Pasierbica, czyli w roku 2020 wciąż…


    Data: 26.05.2021, Kategorie: Incest kazirodztwo, Lesbijki rodzina, wulgaryzmy, Autor: Agnessa Novvak

    ... oszołomionej Jagody, złapałam ją pod ramiona, podniosłam i dosłownie wyrzuciłam za drzwi. Chociaż nie miałam specjalnie atletycznej budowy, czy choćby jakichś ponadnormatywnych gabarytów, pary mi nie brakowało. Lata pracy polegającej na odbieraniu, nadawaniu, pakowaniu, rozpakowywaniu i ogólnie targaniu wielu tysięcy – nie przesadzam, kiedyś policzyłam – kilogramów różnych różności, wyrobiło we mnie taką siłę, aż sama bywałam nią zaskoczona. I z której nie zawsze do końca zdawałam sobie sprawę.
    
    Zamknęłam z trzaskiem drzwi i na wszelki wypadek zabarykadowałam je krzesłem, zostawiając leżącą za nimi Jagodę samej sobie. Nie mając bladego pojęcia, co się tak właściwie wydarzyło, i jednocześnie nie widząc żadnej możliwości ponownego pójścia spać, otworzyłam okno na oścież. Starając się nie dostać ataku ciężkiej, przedzawałowej kurwicy w pierwszych promieniach wschodzącego słońca.
    
    A mówili lekarze, że mam słabe serce i nie powinnam się stresować, mówili…
    
    – Cozagównodochuja! Nozajebiepierdolonewpizde…
    
    – Jezu, Miśka, co się tu wyrabia? Aż w biurze cię słychać!
    
    – A bo mnie kurwa system wkurwia bo się kurwa zawiesił i nic kurwa nie mogę kurwa…
    
    – Michalino, proszę o natychmiastowe zaprzestanie, kurwa, przeklinania!
    
    Jeśli kierowniczka zwracała się do mnie pełnym imieniem, w wołaczu i dodatkowo podkreślając wypowiedź słowami uznawanymi powszechnie za obraźliwe, mogło oznaczać to tylko jedno: momentalnie i definitywnie musiałam się przymknąć. Bez jakiejkolwiek, ...
    ... najmniejszej nawet próby dalszej dyskusji. Kurwa. Mać.
    
    – A teraz spokojnie i od samego początku: powiedz, co się znowu dzieje. Przecież widzę, że od rana wyglądasz, jakbyś chciała komuś powyrywać nogi z… O Jagodę znowu chodzi?
    
    Przyznaję, moją szefową sporo dzieliło od bycia miłą i sympatyczną. Potrafiła zwyzywać każdego bez wyjątku współpracownika – od sprzątaczki po przedstawicieli wysokiego szczebla zarządzającego – jak ostatnią burą sukę. Zwalniała ludzi bez skrupułów, jakby pstrykała palcami. Bywała istnym ideałem mendy, który można by odlać w spiżu i przechowywać w muzeum historii naturalnej. Ale nigdy nie robiła niczego bez wyraźnego powodu, kierując się osobistymi animozjami czy bieżącym widzimisię. A już na pewno wobec mnie była tak szczera i uczciwa, że nie raz czułam się wręcz niezręcznie. Zwłaszcza gdy bez ogródek wypytywała o problemy rodzinne, które przecież wcale nie musiały jej interesować, czy też z własnej, nieprzymuszonej woli wysyłała mnie na urlop „dla uspokojenia nerwów”. Chociaż obie aż za dobrze wiedziałyśmy, że moja nawet krótka, ale niezaplanowana zawczasu nieobecność, spowoduje momentalne powstanie naprawdę grubego pierdolnika.
    
    Zamknęłam na cztery spusty drzwi magazynu, którego byłam niekoronowaną władczynią – dzieląc, rządząc oraz starając się nie dopuścić do samoistnych narodzin czarnej dziury – i pobieżnie streściłam wydarzenia ostatniego wieczoru. I chociaż z oczywistych powodów pominęłam co bardziej erotyczno-drastyczne szczegóły, i tak z ...
«12...456...24»