1. Mój nagi spacer po ulicach Warszawy


    Data: 20.03.2019, Autor: jazdzira

    ... kierunku osiedla. Zaraz przed blokami była jakaś szkoła, albo przedszkole i było pusto na podwórku więc pomyślałam że pójdę wzdłuż tej szkoły i obejdę całe osiedle, ledwo co skręciłam zobaczyłam dwójkę ludzi. Szybko zawróciłam i pobiegłam w przeciwnym kierunku. Postanowiłam iść prosto, z kierunku osiedla też szła dwójka osób i też tylko rzuciła okiem, ale zaraz za nimi jechał samochód, i jego kierowca nie miał już problemu z gapieniem się.
    
    Kiedy wkroczyłam na osiedle zaczęły się schody. Na samym początku była budowa z wysokimi rusztowaniami, a na nich masa robotników. Gdy zobaczyli gołą zdzirę wyobrażacie sobie co się zaczęło dziać: "dawaj do nas", "maleńka", "choć to cię ogrzejemy" i takie teksty. Zaraz naprzeciwko stały samochody, więc podbiegłam do nich wpadając na starszą kobietę która przechodziła. Mówię że swoje przechodziłam i dawać ubrania, a oni mówią że w samochodzie a swoich mi nie dadzą. No k... zaj...!
    
    Stwierdziłam ch...j idę! I tak mnie masa ludzi widziała. Najpierw minęłam grupkę dresów na ławce, trzech młodych kurdupli w takich wśowych czapeczkach i jedną dziewczyną, później z dwa razy wpadłam na kogoś na chodniku. Wiecie co oni zrobili? Zaparkowali w najbardziej zatłoczonym miejscu. Masa ludzi, walić, idę! Już byłam przy aucie, i jakiś gość podchodzi i mówi że mnie zna z tego zespołu i czy może o zdjęcie, zaśmiałam się że chyba kpi! Ale dostał autograf i był zadowolony.
    
    Tak dobiegła moje przygoda z nagim spacerem po Warszawie. Nie był to mój pierwszy taki wybryk ale jeden z najdłuższych. Okazało się że wiecie ile chodziłam? Godzinę dwadzieścia! Kiedy już lecieliśmy samolotem przejrzeliśmy zdjęcia i nagrania i policzyliśmy ile osób mnie widziało. Oczywiście to plus minus bo mogliśmy kogoś nie zauważyć albo pominąć, bądź nie zapamiętać, ale wyszło nam 156 osób. Słaba ze mnie tajna agentka.
    
    Oczywiście dodaję zdjęcie jako dowód :-)
«123»