1. Przygoda z niewidomym


    Data: 08.04.2020, Kategorie: Fetysz Autor: Bogini_Rozkoszy

    Nie każdą fantazję warto realizować. Większość z nich najlepiej smakuje w zaciszu umysłu. Seks to przyjemność - pytaj o zgodę, nie krzywdź, szanuj.
    
    Zapraszam na podróż w otchłań skrytych pragnień,
    
    Bogini_Rozkoszy
    
    Zawsze chciałam zrobić to z niewidomym. Pamiętam, kiedy byłam nastolatką i siedziałam w tramwaju, gdy nagle wszedł on – mężczyzna z białą laską. Na oko był po 30-ce. Wysoki i przystojny, ubrany trochę od niechcenia. Pięknie pachniał. Chciałam ustąpić mu miejsca, ale odmówił serdecznie, posyłając mi niebiański uśmiech. Na palcu miał obrączkę. Wtedy pierwszy raz poczułam zazdrość – jakaś kobieta ma coś, czego pragnę. Zaczęłam fantazjować.
    
    Pierwsza myśl – jak on musi dotykać, wyobrażasz to sobie? Człowiek, który zakochuje się poprzez delikatne tropienie rysów twarzy. Zakochuje się przez zapach, przez to, co słyszy. Jak mocno on musi słyszeć odgłos kobiecej rozkoszy? Jak bardzo się na tym skupia? Niewidomy ma tę przewagę jako kochanek, że nie podnieca się pierwszy. On czeka aż ona oszaleje.
    
    Minęło kilka lat. Znalazłam się na pierwszym roku studiów. Na zajęcia przyszłam spóźniona. Na szczęście był to wykład. Niemniej, zostało to „zauważone”. Profesor przerwał swój wywód i spoglądał w moją stronę, chociaż nie patrzył się bezpośrednio na mnie. Po prostu się uśmiechnął, po czym zaczął znowu mówić. Kiedy usiadłam na miejscu, lekko zawstydzona tym, że ludzie się gapią, zauważyłam białą laskę opartą o ścianę przy projektorze. Pan profesor stał się moim ...
    ... pragnieniem.
    
    Wiedziałam, że muszę do tego doprowadzić. Bez względu na wszystko, fantazja seksu z niewidomym stawała coraz bardziej odczuwalna. Ochota na to narastała zbyt mocno. Miałam już dość chłopców, którzy byli gotowi się spuścić na sam widok moich cycków. Potrzebowałam zupełnie innego wymiaru seksualnych doznań. Pan profesor miał dokładnie 47 lat. Sprawdziłam, że miał żonę i dorosłe dzieci – córkę i syna. Oszalałam na jego punkcie.
    
    Na każdych jego zajęciach siadałam z samego przodu i starałam się udzielać. Chciałam żeby zapamiętał mój głos. Używałam wciąż tych samych perfum – chciałam żeby dobrze kojarzył mój zapach. Miał mnie poznać. Kiedy wystawiał mi ocenę, zawsze dotykałam jego dłoni, kiedy oddawał mi dzienniczek. Uwielbiałam kierować jego palcem w miejsce, gdzie ma wystawić mi ocenę. Czasem spoglądał centralnie na mnie, chociaż nigdy na patrzył mi w oczy. Podobno widział przebłyski kolorów. Nie miał przed sobą czarnej plamy. To także pozwalało mi dać mu się poznać.
    
    Miałam plan. Profesor zorganizował sobie przytulną samotnię w miejscu po dawnym schowku. Miał ciekawą metodę odpytywania – nagrywaliśmy się na dyktafon. Potem siedział sam i odsłuchiwał. Lubił dawać nam czas i nie bawił się w szybkie odpytywanie. Zamiast pisać wypracowania, wysyłaliśmy mu nagrania, na których je czytamy. Swoje nagranie opatrzyłam pseudonimem, nie mówiąc, jak się nazywam. Wysłałam mu plik dźwiękowy w dniu, w którym uczniowie wysyłali nagrania swoich wypracowań. Wiedziałam, że profesor ...
«1234»