1. Wycieczka rowerowa z kolegą, pierwszy kontakt


    Data: 04.04.2020, Kategorie: Pierwszy raz Geje Autor: huiiihuiii

    Hej:)
    
    Chciałbym Wam opowiedzieć o mojej pierwszej przygodzie z mężczyzną... Cała historia była dla nas obu zaskoczeniem:)
    
    Mam 33 lata, jestem wysportowany, ale raczej szczupły (moja pasja to bieganie, jazda na rowerze i pływanie - czyli wszystko to, co lubią triathloniści:)
    
    Jak każdy uczestnik zawodów tri, robię sobie często ze znajomymi tzw ustawki i jedziemy rowerami w siną dal. Tak było i wtedy. Ustaliliśmy sobie z Karolem za cel przebycie dystansu 150km, jadąc w stronę Mazur z Legionowa, przy czym dla urozmaicenia mieliśmy wrócić pociągiem. Doskonale się złożyło, bo moja żona była delegacji, a Karola u rodziców, więc mogliśmy się nie stresować pytaniami w stylu "gdzie jesteś/kiedy będziesz":)
    
    Ruszyliśmy w piątek rano, żeby zdążyć przed największym upałem. Miałem kilka dni przerwy od treningów, więc nogi same rwały się do nawijania kilometrów. Karol chyba podobnie, pruliśmy do przodu jak szaleni. Zamienialismy się prowadzeniem, żeby od czasu do czasu się schować przed pędem powietrza i trochę zrelaksować. Nawet trudno powiedzieć kiedy minęły nam niewiele ponad trzy godziny i pierwsza setka. Tempo było konkretne, więc też zaczęło się kończyć paliwo i zdecydowaliśmy się zatrzymać coś przekąsić.
    
    Analizowaliśmy postepy i ze smutkiem stwierdziliśmy, że nawet nie ma dziesiątej, a my mamy dwie trzecie trasy za sobą... i jak tak talej pójdzie, to o 12 będziemy w domu. Może by tak zrewidować plan i odwiedzić Olsztyn? Żony wyjechały, tłumaczyć się ze spóźnienia nie ...
    ... trzeba... a 50 km więcej jest do zrobienia:)
    
    Zacząłem się wpatrywać w mapę i pojawił się jeszcze lepszy pomysł - zostać dzień dłużej i dojechać do morza! Endorfiny robią swoje, pomysł wydał nam się wtedy genialny:)
    
    Obiad zjedzony, ruszyliśmy dalej. Trasa z szybkiej przerodziła się w bardziej turystyczną, mielismy doprecyzować detale już w trasie. Z noclegami nie było problemu - w necie teraz można wszystko wyklikać. Wstępnie pomyslelismy, że z ubraniami też nie będzie problemu, przepierzemy to co mamy na sobie i w takie upały wyschną błyskawicznie.
    
    Tylko jeden detal nam umknął... w czym będziemy chodzić wieczorem, skoro nie mamy ze sobą absolutnie nic, nawet gaci? ...
    
    Zakomunikowałem moją obawę koledze... nie wiedział co odpowiedzieć, więc odkrzyknął tylko "a co ty, dupy gołej nie widziałeś?":) No cóż, niby racja.
    
    Ale temat siedział mi już w głowie cały czas... nie mogłem się powstrzymać od myślenia o tym że będziemy oglądać swoje dupy:)
    
    Jechało się przyzwoicie... częściej już odpowczywalimy, ale zerwał się wiatr. Dawał się we znaki, robił coraz silniejszy. Pod koniec jechało się paskudnie ciężko, ledwo dawałem radę. kilometry się ciągnęły w nieskończoność, tempo spadło. Wymęczyliśmy się okrutnie ale w końcu dotarliśmy do tego przeklętego Olsztyna.
    
    Wyklikany przy makaronie hotel okazał się przyjemny. Basen, masaże, sauna, wszystko było, żyć nie umierać.
    
    No prawie... nie mamy ubrań.
    
    Stwierdzilismy, ze po kapieli i przepraniu wszystkiego, założymy mokre ...
«1234»