1. Spelnienie - cz. VII.


    Data: 15.03.2020, Kategorie: Mamuśki Autor: Tomnick

    ... Kiedy w końcu ochłonęliśmy, pierwszy poszedł pod prysznic.
    
    – „Wyjebię”?! Skąd u niego takie słownictwo? – Byłam chyba bardziej zaskoczona takim wyrażeniem w jego ustach niż seksem grupowym wczorajszej nocy. – Mój mąż, tak dbający o język, nagle używa słów, które kiedyś drażniły go! Przecież drażniły go! Bardzo pilnował naszego synka. A teraz... Co się dzieje?!
    
    Po moim powrocie spod prysznica, przytulił się do mnie i po chwili zasnął. Nawet nie zdążyłam zapytać o to „wyjebię”. I już nigdy tego nie zrobiłam. Znacznie później przypadkowo odkryłam, skąd taka zmiana.
    
    Po powrocie spod prysznica wzięłam kolejną tabletkę. Wiedziałam, że oralne pieszczoty okupię bólem policzka i dziąseł.
    
    *
    
    To było kilka dni przed końcem naszego pobytu w Chorwacji. Był wieczór, zbliżała się godzina dziewiętnasta. Widziałam jak dwie dość młode, ładne dziewczyny, dwudziestoparoletnie, blondynka i szatynka, ubrane w sukienki i szpilki, rozmawiające w tutejszym języku, wchodzą do naszego pensjonatu. Akurat z Zosią siedziałyśmy przed pensjonatem i czekałyśmy na mężów. Wspólnie szliśmy na kolację. Wiedziałam, że dziewczyny tutaj nie mieszkają, bo zdążyłam już wszystkich zapamiętać. Wróciliśmy około godziny 22., bo znowu miałam ochotę nago popływać. W wodzie towarzyszyła mi Zosia, ale tylko pływałyśmy. Oczywiście Grzesiek chciał nam towarzyszyć i już rozbierał się, ale żona ustawiła go.
    
    – Zostań! – warknęła z uśmiechem na ustach i jej ukochany, rad nierad, rozłożył ręce, uśmiechnął się do ...
    ... mojego męża i z powrotem zaczął zapinać spodnie. Mój mąż stłumił wybuch śmiechu, ale zdobył się na życzliwy komentarz:
    
    – Nadajemy się tylko do pilnowania rzeczy na brzegu.
    
    Po schodkach wracałyśmy do pensjonatu nago i boso. O tej porze tutaj było już cicho, więc nikt nas nie minął. Robert tym razem nie burczał, pewnie zachwycony możliwością oglądania nagiej Zosi. Ale Grzesiek też nie oderwał ode mnie wzroku, kiedy tylko wyszłyśmy z wody. Znowu wracali trzymając się za łapki, a mąż niósł jej rzeczy. Ja trzymałam swoje. Szliśmy za nimi i Robert zdobył się na gest, którym zaskoczył mnie. W pewnej chwili pogłaskał mnie po pupie. Aż zatrzymałam się i spojrzałam na niego zdziwiona.
    
    – Fajne ciałko. Aż mam ochotę solidnie poklepać – uśmiechnął się. Nadal patrzyłam zdziwiona. Beztrosko wzruszył ramionami. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Taka zmiana zachowania... A on pogłaskał mnie po piersi!
    
    – Idź, bo jeszcze zgubimy się! – rzucił rozbawiony i kiedy odwróciłam się, delikatnie złapał mnie za pośladek. Nie protestowałam.
    
    – Niech ma, skoro tak lubi – pomyślałam.
    
    Dłoń z pośladka zaczęła zsuwać się do pochwy. Kiedy prawie zanurzył w niej palec, dostał klapsa. Parsknął cichym śmiechem, ale grzecznie trzymał sam pośladek. Puścił go, gdy skończyło się podejście. Wtedy zarzuciłyśmy na siebie bluzki, owinęłyśmy biodra ręcznikami i boso weszłyśmy do pensjonatu. Dostał buziaka. Teraz on był nieco zdziwiony.
    
    *
    
    Kiedy dochodziła północ, usłyszałam jakieś odgłosy na korytarzu. ...
«1...3456»