1. Rumcajs


    Data: 16.02.2020, Autor: Przeklenstwo

    Bajka dla dorosłych, z elementami bdsm.
    
    W rzaholeckim lesie od tygodnia padał deszcz. Chociaż padał, to mało powiedziane. Oberwanie chmur (przynajmniej z dziesięciu) trwało nieprzerwanie od siedmiu dni. Rumcajs siedział w jaskini i klął na czym świat stoi. A przeklinać umiał w dziewięciu znanych i ośmiu nieznanych językach. Hanka pojechała na zjazd do Polski, jemu nie dali urlopu. Poniżył się nawet do napisania pisma do dyrekcji, żeby deszcz na okres jego nieobecności puścili, wtedy turyści do lasu się nie pchają i braku najbardziej znanego rozbójnika nikt by nie zauważył. Deszcz puścili, ale Rumcajsa nie. Właśnie Hanka przysłała mu kilka fotek. Janosik podwieszał Marynę na hakach pod sufitem, Marianna chłostała Robin Hooda nowym biczem prosto z pracowni krasnoludzkiej, a Alibaba z czterdziestoma rozbójnikami…
    
    - Niech ich wszystkich dunder zielony odbyty ściśnie, a Księżna Pani pod łóżkami leży – klął coraz bardziej soczyście. Zielony dunder faktycznie przyjemny nie był, a higiena na książęcym dworze pozostawiała dużo do życzenia.
    
    Na dobre jeszcze się nie rozkręcił, kiedy usłyszał przeciągły krzyk, kobiecy na dodatek. Westchnął ciężko, prawie tak ciężko, jak wtedy, gdy przyszło mu dźwigać torebkę Hanki, gdy ta wpadła do ulubionej galerii w Jiczynie. Bardzo powoli ruszył się ze swojego szewskiego stołka, sięgnął po płaszcz przeciwdeszczowy i ruszył w kierunku drzwi. Pomyślał, że taki ładny krzyk może być początkiem całkiem udanego kolejnego tygodnia.
    
    Podrapał się ...
    ... po brodzie i zaczął zastanawiać się, gdzie Hanka mogła schować jego kalosze. Nad zastanawianiem chwilę mu zeszło, nawet sporą chwilę, bo wpadnięcie na to, gdzie ukochana uległa kobieta postawiła jedyną parę gumowych butów nie należało do zajęć prostych. Musiał się podrapać jeszcze raz i jeszcze. I kiedy prawie już wymyślił, do drzwi zaczął ktoś walić i jednocześnie używać dzwonka.
    
    - Pomocy, ratunku – wysoki kobiecy głos, mocno nadwyrężył słuch Rumcajsa. Przez kolejną chwilę przemknęło mu przez głowę, żeby nie otwierać, ale ciekawość przezwyciężyła. Na progu stała naga kobieta. Nie żeby rozbójnik specjalnie się zdziwił. Ostatecznie często pod jego jaskinią pojawiały się takowe. Tak raz na pięć lat, no może siedem. Wcześniej było ich więcej, ale odkąd jest Hanka, jakoś liczba nagich kobiet rzaholeckim lesie zdecydowanie zmalała. Spojrzał na coś, co stało na progu jego jaskini. Młode toto było, chude jakieś i na dodatek całe mokre.
    
    - Co się tak drze? - zapytał Rumcajs i zastanawiał się, czy wypuścić ją do środka, czy nie. Jakoś niespecjalnie uśmiechało mu się zamoczenie dębowej podłogi. Hanka miała na jej punkcie jakiegoś dziwnego bzika i widziała nawet najdrobniejsze pyłki, a co dopiero kałuże z deszczówki.
    
    - No, bo tam wilk, w lesie… - nieskładnie próbowało tłumaczyć dziewczę i nie pozostawiło Rumcajsowi chwili do namysłu, rzucając się mu na szyję. Na szczęście miał już na sobie płaszcz przeciwdeszczowy, inaczej byłby cały mokry.
    
    W rzaholeckim lesie wilków nie było ...
«123»