1. Parafialny outsider


    Data: 26.08.2022, Kategorie: Geje Autor: orfeusz

    ... zapamiętale coś szeptać, miętosząc jednocześnie różaniec między palcami. - Już jestem spokojny.Józek tymczasem wpadł na pomysł perfidnej gry.- Co księdza konkretnie z moich kontaktów z chłopami, jak to tu nazywacie, najbardziej interesuje? - spytał.- Wszystko - usłyszał niemal entuzjastyczne potwierdzenie.- Konkretnie. Jak to się robi?- Nie, raczej jak do takiego grzechu doszło.- Zwyczajnie. Pociąg seksualny i tyle.- Nie czułeś żadnych sił koło siebie?- Jakich?- Chyba cię najpierw szatan omotał?- Nie, tylko nie potrafię się oprzeć, kiedy zaczepi mnie jakiś przystojny chłopak. Wie ksiądz, to tak jak z prostytutką, która nie może żyć..- Przestań! - przerwał proboszcz. - Nic z tego nie pojmuję.- Bo to trzeba przeżyć, proszę ojca duchownego.- Co mówisz?- Że to trzeba przeżyć. - Po chwili. - Coś jeszcze?- Chyba nie.- To mogę odejść?- Jeszcze nie.- Czego ksiądz jeszcze oczekuje?Proboszcz wahał się, sprawiał wrażenie zagubionego.- Już sam nie wiem.- Może - zaczął po namyśle nieśmiało Józek - ja sam księdzu jakoś pomogę?Proboszcz miał wyraźną ochotę na rozmowę z Józkiem, ale czas był dlań nieubłagany. Za chwilę miała się odbyć kolejna msza, ludzie powoli zapełniali kościół, więc odesłał Józka bez rozgrzeszenia.- To kiedy? - spytał chłopak wstając od konfesjonału i masując nieco obolałe od długiego klęczenia kolana.- W następną niedzielę, po ostatniej mszy popołudniowej.- W takim razie z Bogiem.Żegnając Józka proboszcz uczynił znak krzyża w powietrzu.Józek mieszkał z rodzicami, a ...
    ... właściwie to w ich domu. Życia pod jednym dachem z nimi nie miał lekkiego. Wieść o prowadzeniu się syna, choć najpóźniej, do nich też dotarła. Jak to mówią - skwitowała ze łzami w oczach matka - pod latarnią najciemniej.- Mamo! - oburzył się wtedy Józek. - Niech ludzie gadają o mnie, co zechcą, ale ty, jak o zwykłej kurwie, o mnie się nie wyrażaj.- A jak ma - wtrącił wkurzony ojciec - mówić o chłopie, który chłopom dupy daje?!!!Zamierzył się nawet w tym momencie pięścią na Józka, ale ten, nieźle fizycznie skonstruowany, gwałtownie chwycił za nadgarstki dłoń zamachowca i skończyło się na tym, że ojciec, z żachnięciem wyrażającym apogeum złości, dał spokój. Ów spokój potraktował na tyle poważnie, że od tamtej pory przestał się do syna odzywać, a ograniczał się jedynie do wyrażania o nim negatywnych opinii innych osób. Czynił to często tak, by Józek słyszał. Choć Józek pamiętał, że parę dni później ojciec powiedział jedno zdanie, którego sens sprowadzał się mniej więcej do słów: od tej pory obwieszczam wszystkim, że nie mam już syna!Józek długo potem nie potrafił dojść do ładu z myślami, nawet płakał na strychu. Pamięta jeszcze, że po tych słowach ojciec wyszedł z domu, uruchomił traktor i dokądś pojechał... Nikt nie wiedział gdzie. Tajemnica rozwiała się dopiero nad ranem, kiedy tato wrócił do domu kompletnie pijany, bez ciągnika, a stary Bączkowski przybiegł z rana do matki z informacją, że Jaś, czyli ojciec, był tak nawalony, że po pijaku parę metrów płotu mu zdewastował. ...
«1...345...12»