1. Krew z mojej krwi (I)


    Data: 17.08.2022, Kategorie: Geje spanking, Incest fan fiction, Autor: Xenka

    ... Dean, odwaliłeś kawał dobrej roboty.
    
    Sam patrzył na niego z uznaniem. I tak ciepło, że Dean poczuł, jak złość i wzburzenie – trochę wbrew jego woli – zaczynają z niego ulatywać.
    
    – Trzymałeś całą naszą rodzinę na barkach. Mnie, tatę... Pozwól, że teraz ci się odwdzięczę i zajmę się tobą...
    
    Dean zmarszczył brwi. Pragnął tego. Tak bardzo jak jeszcze nigdy. Od dawna. Od śmierci taty. Na powrót oddać komuś kontrolę, zrzec się części odpowiedzialności, zrzucić ciężar z ramion.
    
    Ale nie mógł. Nie to obiecał tacie. Nie to obiecał sobie.
    
    – Nie, Sam. To nie wypali, mówiłem ci już. Ty jesteś moją odpowiedzialnością, a nie ja twoją – mamrotał, unikając wzroku brata.
    
    Powoli wycofywał się w stronę drzwi. Bliskość Sama ostatnio działała na niego bardzo stymulująco. Przerażały go te odczucia. Ich życie i rodzina były już i tak wystarczająco dziwne. Nie musiał dokładać od siebie kolejnej cegiełki.
    
    – Jesteś egoistą – Sam przysiadł na oparciu fotela. – Kiedy próbowałem odejść, zatrzymywałeś mnie. Chciałem swojego życia z dala od ciebie i taty. A teraz, kiedy straciłem wszystko – miejsce na uniwersytecie, dom, Jess... – westchnął ciężko. Te wspomnienia wciąż były bardzo żywe. – ... ty po prostu mnie odrzucasz i uciekasz.
    
    – Sammy, to nie tak – Dean zbliżył się do brata. – Wcale cię nie odrzucam. Ale nie mogę zgodzić się na to, co zaproponowałeś.
    
    – Nie możesz, czy nie chcesz?
    
    Chcę, do cholery!, Dean jęknął w myślach. Ale nie mogę.
    
    – Nie mogę. Po prostu – ...
    ... odparł. – Nie odsuwam się od ciebie. Ale musimy inaczej zbudować naszą relację.
    
    – Czyli jak? Dalej będziesz uciekał przed trudnymi tematami, będziesz obwiniać się o każde głupstwo i dusić w sobie wszystko? Dalej będziemy pozornie blisko, a tak naprawdę jak obcy ludzie?
    
    Dean zacisnął mocno usta. Kiedy je rozluźnił, Sam nie potrafił oderwać od nich wzroku. Piękne, pełne wargi o intensywnym kolorze i doskonałym kształcie.
    
    – Skoro nie pozwoliłeś mi od siebie odejść, to pozwól mi być blisko... – szepnął.
    
    Wciągnął silniej powietrze. Dean pachniał kiepską wodą kolońską z pobliskiej stacji benzynowej, smarem samochodowym i drogim szamponem, który podkradł bratu.
    
    – Sammy...
    
    – Jesteś krwią z mojej krwi, Dean.
    
    Starszy Winchester zaśmiał się. Miał wytknąć bratu, że wybrał sobie dziwny moment na cytowanie Biblii. Nie zdążył jednak tego zrobić.
    
    Sam spiął się w sobie i odsunął siłą woli wszystkie obawy, wątpliwości i opory. Nachylił się niespodziewanie i złączył ich wargi w krótkim, nerwowym pocałunku.
    
    Od dawna wyobrażał sobie smak ust brata. I miał rację. Smakowały słodko.
    
    – Sam...? Co to było? – Dean zamrugał, jakby wybudzał się z dziwnego snu. Nie był zresztą pewien, czy ta sekunda nie była faktycznie jedynie marą. – Niech cię szlag! – warknął, otrząsając się.
    
    Odsunął się gwałtownie, nerwowo przykładając palce do rozchylonych ust. Nie wycierał ich, nie znać było w nim obrzydzenia. Sam dostrzegał raczej na twarzy brata walkę.
    
    Taka sama toczyła się w nim ...