1. Krew z mojej krwi (I)


    Data: 17.08.2022, Kategorie: Geje spanking, Incest fan fiction, Autor: Xenka

    ... wsuwając zakładkę pomiędzy strony. Wróci do niej, kiedy będzie miał czas i głowę na to.
    
    – Musimy pogadać.
    
    – Żebyś wiedział, że musimy! Próbowaliśmy twojej metody, nie udało się, więc się odwal, dobra? Pij sobie te warzywne świństwa, a mnie pozwól pić to, na co mam ochotę!
    
    – Dość! – warknął Sam i trzasnął książką o stół.
    
    Huk rozszedł się echem nie tylko po pomieszczeniu, ale przemknął też nieprzyjemnym dreszczem po plecach Deana.
    
    – Nigdy taki nie byłeś, Sammy... – powiedział głucho.
    
    – Cóż, Dean, czas na zmiany.
    
    Dotychczas Dean z przymrużeniem oka traktował momenty, w których rysy twarzy jego brata tak mocno się wyostrzały. Trochę go to bawiło, a trochę niepokoiło. Nie lubił takiego Sama. Miał wtedy w twarzy i oczach coś nieludzkiego, demonicznego. A tym razem było jeszcze gorzej.
    
    Widział w młodszym bracie stanowczość, jakie wcześniej nie znał.
    
    – Usiądź i porozmawiamy. Mam ci do powiedzenia parę rzeczy – Sam wskazał fotel naprzeciwko. Zaczekał, aż Dean zajmie swoje miejsce i dopiero wtedy zaczął mówić. – To, o czym opowiedziałeś mi przedwczoraj...
    
    – To błąd. I głupota. Zapomnij o tym.
    
    – Właśnie nie – Sam pochylił się nad stołem. Coś zaiskrzyło mu w oczach. – Myślałem nad tym. Nie od przedwczoraj, ale od dawna. Od miesiąca, może dwóch. To brakujący element naszej relacji.
    
    – Przerażasz mnie... – mruknął Dean. Teraz dopiero napiłby się piwa. A najlepiej czegoś dużo mocniejszego.
    
    – Zmieniłeś się od kiedy nie ma taty. I wiesz co? W końcu ...
    ... odkryłem, dlaczego.
    
    – Oświeć mnie, Einsteinie – słowa Deana brzmiały jak wyzwanie. Musiał tylko wsunąć pod stół drżące dłonie.
    
    – Tata trzymał cię twardą ręką.
    
    Mężczyzna zerwał się jak oparzony.
    
    – Koniec rozmowy – warknął.
    
    – Zaczekaj, to ma sens! Pomyśl o tym. Tata wcale nie przestał cię karać, kiedy odszedł, prawda? Był wściekły, że was zostawiłem i poszedłem na uniwersytet, więc wobec ciebie zrobił się jeszcze bardziej zaborczy i surowy.
    
    Odpowiedziała mu cisza, która zgęstniała wokół patrzącego spode łba Deana. Sam wiedział już, że ma rację.
    
    – I niby co? Chcesz teraz przejąć rolę taty? Móc mnie rozstawiać po kątach i tłuc, kiedy coś ci się spodoba? Do tego to zmierza?! – z każdym kolejnym słowem głos starszego Winchestera stawał się coraz głośniejszy i bardziej napastliwy.
    
    – Uważam... Nie, jestem pewny, że nie radzisz sobie z emocjami i wprowadzenie w twoje życie kilku zasad i ograniczeń pomoże ci się lepiej czuć.
    
    Dean zamrugał nerwowo. Coś w duszy krzyczało mu, że Sam ma rację i że tego właśnie potrzeba jego nademocjonalnej, rozhisteryzowanej naturze. Silnej ręki, która będzie utrzymywała go w ryzach i pomoże w momencie, w którym on będzie się znów miotał.
    
    – Nie ma mowy – powiedział twardo, ucinając stanowczo temat. – To ja mam opiekować się tobą, a nie ty mną. Tak było i tak będzie. Koniec dyskusji.
    
    Zaczął rozglądać się za kurtką. Gdzie on ją rzucił? Potrzebował świeżego powietrza.
    
    – Opiekowałeś się mną, kiedy byłem mały. Pomogłeś mi dorosnąć. ...