1. Apollo 18 (I)


    Data: 18.06.2022, Kategorie: szpieg, kosmos, Zdrada Romantyczne księżyc, Autor: adix

    ... umiera na księżycu”. Tak, śmierć boli nie tych, którzy odchodzą, lecz tych, co wśród żywych pozostają.
    
    Erin siedziała z rodziną na sofie przed telewizorem i wyczekiwała nerwowo na przemówienie prezydenta Nixona. Obraz w telewizorze pokazywał pustą mównicę, z której dwie minuty temu miał zacząć przemawiać prezydent. Erin wstała, przeszła się po pokoju i rozejrzała dookoła. Byli z nią rodzice, były dzieci. Czteroletni Trevor układał drewniane klocki, a ośmioletnia Nicole rysowała przy stole kredkami.
    
    – Ładne, mamusiu? – Pokazała swój rysunek zadowolona z pracy, jaką wykonała.
    
    – Piękne. – Pochwaliła Erin, gdy zobaczyła narysowaną rakietę z wielkim oknem, z którego wychylał się Matt. Machał radośnie, żegnając się z nimi.
    
    Do oczu Erin zaczęły cisnąć się łzy, ale powstrzymała się od płaczu przy Nicole.
    
    Pięć minut po czasie, na mównicę wszedł prezydent Nixon. Rozejrzał się wśród zebranych osób, poprawił mikrofon przy mównicy i zrobił głęboki wdech.
    
    – Los chciał, żeby ludzie, którzy wyruszyli na Księżyc, aby go w spokoju eksplorować, pozostaną tam, aby w spokoju spoczywać. – Prezydent zrobił dłuższą przerwę i przymknął na chwilę oczy. – Ci dzielni ludzie, Matt Johansson i Zack Rozen, wiedzą, że już nie ma nadziei, abyśmy ich odzyskali. Ale wiedzą też, że ich poświęcenie dało ludzkości nadzieję.
    
    Erin poczuła jak jej mama obejmuje ją i przytula. Po policzku popłynęła łza, a żuchwa zaczęła drżeć. Erin została wcześniej poinformowana, ale zastanawiała się jak ...
    ... powiedzieć dzieciom.
    
    – W dawnych czasach – kontynuował prezydent – ludzie, patrząc w gwiazdy, widzieli w konstelacjach swoich herosów. W dzisiejszych czasach robimy tak samo, jednak nasi herosi są epickimi bohaterami z krwi i kości.
    
    – Nie potrzebuję herosa – warknęła ze złością. – Potrzebuję męża i ojca.
    
    Przypomniała sobie, jak wtulała się w niego wieczorem przed snem. On ją obejmował, a ona czuła się kochana i bezpieczna.
    
    – Dlaczego? – Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się.
    
    – Matt, jak ty sobie to wyobrażasz? – zapytał Zack, gdy zbieraliśmy się do wyjścia na powierzchnię księżyca.
    
    – Znajdziemy ich, powiemy „Zdrastwujtie tawarisze”, napijemy się wódki i wrócimy razem w braterskiej przyjaźni na Ziemię.
    
    – Cztery osoby w dwumiejscowym module?
    
    – Wyrzucimy kilka skrzynek z wódką i moduł zrobi się lżejszy.
    
    Kąciki ust Zacka uniosły się nieznacznie. Mój mały sukces w terapii rozładowywania napięcia. Dobrze, że nie wziąłem ze sobą Paula. Mógłbym nie okiełznać jego porywczej natury. Mam nadzieję, że zaopiekował się Erin.
    
    – Szanse, że udało im się w ogóle wylądować, oceniam nisko, ale szanse, że udało im się wylądować tam, gdzie zamierzali oceniam na zero – powiedział Zack kpiącym tonem głosu.
    
    – Więcej wiary, Zack. Po co by nas tutaj wysyłali, żebyśmy rozstawili te kamery na górze do podglądu ich poczynań. NASA na pewno zebrała dobre informacje o ich misji, skoro wydała tyle pieniędzy na szpiegowanie. – Starałem się uspokoić Zacka.
    
    – Kiepsko to wygląda, ...
«12...8910...»