1. Mnich


    Data: 26.05.2022, Kategorie: miłość, Zdrada depresja, samotność, Autor: XXX_Lord

    ... zewnątrz.
    
    - O kurwa, Paweł! - miejscowy lekarz chyba go zna - Kim pani jest? - zauważa mnie i po chwili szeroko otwiera oczy - Boże, to panią operowaliśmy w zeszłym roku, kiedy...
    
    - Tak mnie - przerywam mu - nie ma czasu na towarzyskie pogaduszki, proszę go ratować!
    
    Łóżko z Pawłem pędzi szpitalnym korytarzem w kierunku sali operacyjnej, tej samej, w której niecały rok temu uratował moje życie. Teraz to on potrzebuje pomocy, a ja poza nerwowym wyczekiwaniem nie jestem w stanie nic zrobić. Unikając samonakręcającej atmosfery wychodzę na zewnątrz i nerwowo palę papierosy.
    
    Jednego za drugim.
    
    Wypalam kilka i chce mi się wymiotować. Wracam przed salę operacyjną.
    
    Wygląda na to, że ktoś mnie szuka. Siwy, niski lekarz wyglądający na obcokrajowca.
    
    Zakarian?
    
    - Pani Anna Zakrzewska? - potwierdzam kiwnięciem głowy - Dawid Zakarian - wyciąga rękę - Paweł jest w dalszym ciągu operowany, pójdzie pani ze mną do gabinetu?
    
    - Proszę - minutę później wyjmuje z barku butelkę wódki i polewa nam obojgu - Wiem, że to nie jest profesjonalne, ale kiedy usłyszałem wieści uznałem, że potrzebuję się napić. A pani też przyda się kieliszek lub dwa - wypijam alkohol jednym haustem - Paweł to mój najlepszy lekarz. Proszę mi wierzyć, że kiedy poinformował mnie, że chce wrócić poczułem się, jakbym odzyskał syna - w jego oczach widzę łzy. Przerywa na chwilę i ociera policzek kantem dłoni.
    
    - Opowiedział mi o pani. Tylko mnie, nikt inny w szpitalu nie ma pojęcia, że jesteście ...
    ... razem - kontynuuje po chwili, a mnie ponownie stają łzy w oczach - Kiedy dowiedziałem się, że to panią uratowaliśmy w zeszłym roku... - zawiesza na chwilę głos - Życie potrafi zaskakiwać, prawda? - uśmiecha się przez łzy - Jest w pani zakochany na zabój, nie pozwolimy, żeby cokolwiek mu się stało - ściska mocno moją lewą dłoń i spogląda na prawą.
    
    - Wygląda na mocne stłuczenie lub nawet złamanie - fachowym okiem ocenia stan ręki - proszę iść na izbę i poprosić, żeby któryś z lekarzy panią obejrzał.
    
    Kiwam głową na znak zgody. Oczywiście nie zamierzam tam pójść, dopóki nie poznam wyniku operacji.
    
    - No już, wypijmy jeszcze po jednym i pójdźmy tam - nalewa wódkę i wznosi toast - Za Pawła - wypijam drugi kieliszek krzywiąc się - Chodźmy - bierze mnie za dłoń.
    
    - Proszę zaczekać - powstrzymuję go przed wyjściem - Niech pan będzie ze mną szczery – szlocham - Widziałam, jak on wygląda, przeżyje?
    
    Po twarzy siwego lekarza widzę, że waha się czy powiedzieć mi o wszystkim.
    
    - Proszę mnie nie oszukiwać - chwytam go za ramiona - Kocham go i moich uczuć nic nie zmieni.
    
    - Nie wiem - odpowiada po chwili ciszy - ale zrobimy wszystko, żeby przeżył i był w stanie pracować. Ma poważne obrażenia głowy i obawiamy się, czy nie straci wzroku.
    
    Świat usuwa mi się spod nóg. Wtulam się w ramię Zakariana i płaczę bezgłośnie.
    
    - Pani Anno - lekarz delikatnie klepie mnie po plecach - On nie umarł. Walczy, a my nie pozwolimy mu odejść niezależnie od tego, co się wydarzy.
    
    Dzwoni ...