1. Mnich


    Data: 26.05.2022, Kategorie: miłość, Zdrada depresja, samotność, Autor: XXX_Lord

    W życiu każdego z nas przychodzi dzień, kiedy musicie przyznać przed sobą patrząc w lustro - przegrałem. Czy na dzień dzisiejszy jestem w stanie obiektywnie stwierdzić - twoje życie to gówno, a ty nadajesz się tylko do piachu?
    
    Nie. Ale czuję, że zbliżam się do momentu krytycznego. Chwili, w której muszę zdecydować, czy warto powalczyć o coś więcej i spróbować podnieść się po knockdownie.
    
    Zdaję sobie sprawię, że w zasadzie wszystko pozostaje w moich rękach i tylko ode mnie zależy, czy możliwe będzie stanięcie na nogi, czy realnym stanie się wykluwający się w mojej głowie scenariusz, jednoznaczny z poddaniem się apatii i zobojętnieniu, wegetacji i oczekiwaniu na koniec.
    
    Koniec, który nie nadchodzi, a cierpienie i ból narastają nie znajdując ujścia.
    
    Nie boję się śmierci, w końcu nie jesteśmy bogami, a zwykłymi maszynami w ludzkim ciele. Tak, maszynami. Składamy się z precyzyjnie wykonanych i scalonych ze sobą dzięki dziewięciomiesięcznym wysiłkom naszych matek elementów, które prędzej czy później zużyją się uniemożliwiając pracę całego układu. W dodatku jesteśmy głupcami i sami niszczymy mechanizm używkami, niezdrowym trybem życia i zbyt krótkim snem, często spowodowanym pogonią za pieniędzmi, karierą oraz innymi, mało ważnymi w kontekście życia kwestiami. Maszyneria wewnątrz nas jest często nie do naprawienia z racji niewystarczających umiejętności konserwatorów lub zbyt małej ilości części na wymianę.
    
    Kocham życie, nie tylko własne, ale i cudze. Każdą jego ...
    ... formę. Na tyle mocno, że jeśli widzę kiedy komuś dzieje się krzywda bez wahania ruszam na pomoc. Czasem spotyka mnie z tego powodu przykrość, zdarzało się, że kończyłem z siniakami na ciele. Ale są też dobre strony - uczucie wdzięczności od tych, którym pomogłem. Ich rodzin i bliskich. Kiedyś nawet jedna z kobiet, której dziecko zakrztusiło się i zaczęło dusić chciała umówić się ze mną na randkę, po tym jak pomogłem maluchowi. Całkiem ładna, może kilka lat wcześniej bym się zgodził. Ale nie spotykam się z kobietami.
    
    Już nie.
    
    Czasem udaje się mi się zmienić czyjąś egzystencję. Na lepszą. I nie, nie jestem psychologiem, psychiatrą, ratownikiem wodnym. Strażakiem również nie.
    
    Nie myśl sobie, że trafiasz na męską wersję Florence Nightingale. Pielęgniarki to upierdliwe baby, a ja upierdliwcem bym siebie nie nazwał.
    
    W szarej codzienności, w letargu oraz pełnych mroku i mglistych, zlewających się ze sobą powolnej agonii dni przychodzą od czasu do czasu momenty, kiedy pojawia się promyk słońca, a radość i adrenalinę w sercu pompuje nadejście jasnych przebłysków, niczym radosnych i niosących światło elfów w zalanym mrokiem z Mordoru w Tolkienowskim Śródziemiu. Chwile te są jak oazy na pustyni, niczym małe wyspy na oceanie, których rozpaczliwie wypatrują rozbitkowie, pozbawieni nadziei na ratunek, dryfujący bezwładnie wśród dzikich i drapieżnych fal.
    
    W słoneczny, ciepły wiosenny dzień, który był dla mnie rzeczoną oazą lub wysepką na bezkresnym oceanie zmierzałem leniwym ...
«1234...53»