1. Z sennika Marty (II). Najazd Szwedów


    Data: 06.04.2022, Kategorie: sen, wojsko, Brutalny sex Autor: historyczka

    ... żołdactwa.
    
    - Tusza tuppa!!! Ha ha ha!
    
    A ja, co mogłam? Jedynie udawać, że uśmiecham się do nich i życzyć:
    
    - Smacznego panowie oficerowie!
    
    Kątem oka spostrzegam, że dziewki służebne są traktowane o wiele bardziej bezpardonowo! Ich piski wręcz wypełniają izbę. Wszystkie są szczypane i klepane po zadkach. Co rusz, jakiś wiarus schwyci którąś za cycek, a często wepchnie rękę pod spódnicę...
    
    Widzę, że nie tylko mi tak mocno nagle rozrosły się piersi. Młynarzówna ma je wielkie jak dynie! Służka Jadwinia także dźwiga tęgie banie... No i obydwie dziewoje najniecniej są nagabywane przez Szwedów. Odszczepieńcy nastają na nie na każdym kroku. Ale, żeby tylko prawili im sprośne komplementy, jak mi, o nie! Sadzają je sobie na kolana, coby łacniej obłapiać! A może po to, by poczuły, jak groźne i twarde są ich rapiery?
    
    Nawet nadobna ciocia Hanka nie może się od nich opędzić, pludry narzucają się jej już w drzwierzach, nie słyszę, co do niej mówią, ale ze strzępów słów wnoszę, że stręczą... namawiają... domagają się... żeby poszła z nimi na siano... Co za potwarz dla szacownej matrony...
    
    Wiem, że zali tylko zaspokoją swój apetyt na strawę, zaczną zaspokajać swe chucie...
    
    Już widzę, że ciągną tę gładką młódkę, kasztelanównę, do piwniczki! Już po jej wianku...
    
    Wtem słyszę ryk!
    
    To Jadwini rozerwali bluzkę! Cała czereda gapi się wszetecznie na jej wybujałe cyce... Po kolei żołdactwo rwie się do macania!
    
    - Jak tak można! - chciałam wykrzyczeć, ale jakaś brudna, ...
    ... klejąca się od miodu dłoń, zatkała mi usta. Jednocześnie druga wdarła się w mój kaftanik!
    
    - Nie... nie... - proszę. Ale nadaremno. Swawolnik gniecie mi biust, jakby gniótł poduszki!
    
    Gdy próbuję się uwolnić, podbiega jego kompanion i już dwie pary dłoni buszują po moim ciele! Plądrują je, jakoby szabrowali jakoweś skarby. Nie dość, że miętoszą moje cycki, to wdzierają się pod spódnicę!
    
    Nie ma takiej części ciała, której by mi ci harcownicy nie splądrowali, nie oszczędzając najbardziej sekretnych zakamarków.
    
    Na moje nieśmiałe protesty odpowiadają hardo.
    
    - Albo będziesz spolegliwą, albo spalimy dwór i nie oszczędzimy żywota twej czeladzi!
    
    Cóż miałam za wybór?!
    
    - Panowie oficerowie... będę wam uległą... wielce uległą...
    
    Dostrzegam, że inne niewiasty idą w ślad za mną. Ku prawdzie, popiskują, ale dają się prowadzić jak niewinne owieczki na rzeź...
    
    Żołdacy wiodą mnie, jako i pozostałe białogłowy do ławy, na której wieczerzali. Odgarniają talerze, przewracają statki, i popychają, cobym rozłożyła się przed nimi na plecach. Krótko się ociągam, ale gdy dostaję soczystego klapsa, natychmiast potulnie spełniam ich komendy.
    
    Widzę, że po mojej prawicy takoż samo legła ciotka Hania, a po lewicy młynarzówna.
    
    Żołdacy lubują się w sprawowaniu rządów, hardo nami komenderują.
    
    - Dzieffki! Do góry kiecki!
    
    Rozejrzałyśmy się po sobie. W licu cioci dostrzegam gotowość do spełnienia rozkazu, u młynarzówny widzę łzy w oczach, pewnikiem właśnie żegna się ze swą ...