1. Nic do zarzucenia


    Data: 26.02.2022, Kategorie: Zdrada Lesbijki Autor: karpaw

    ... wybaczę!
    
    Takie myśli bombardowały mój umysł. Błagam, niech nie chodzi o Judytę, myślałam, słysząc na korytarzu kroki Alicji. Spanikowałam i otworzyłam drzwi jeszcze zanim usłyszałam pukanie.
    
    - Wejdź. Co się stało? – spytałam z miejsca, czym trochę zaskoczyłam Alicję. Musiała wyczuć mój spanikowany ton.
    
    - Och – zaczęła, zbita z tropu. – Ja... Może usiądziemy? – zapytała, wskazując kanapę, czym doprowadziła mnie prawie do skraju wytrzymałości.
    
    - Czy chodzi o Judytę? – wykrzyczałam, wychodząc już z siebie z nerwów. Wciąż rozmawiałyśmy w otwartych drzwiach do mieszkania.
    
    - No... właściwie to tak... ale spokojnie, nie stało się jej nic złego – wykrztusiła wreszcie, i bardzo dobrze, bo pierwsza część zdania sprawiła, że serce podeszło mi do gardła. Na szczęście dzięki drugiej wróciło na swoje miejsce. Opanowałam się i wprowadziłam mojego gościa do mieszkania. Trochę zawstydziłam się z powodu mojego przepływu paniki, ale Alicja patrzyła na mnie z wyrozumiałością.
    
    - Przepraszam – podjęła, gdy już usiadłyśmy. Nasze pozycje odpowiadały tym, w jakich rozmawiałam ostatni raz z Judytą, toteż co jakiś czas wierciłam się niespokojnie. Musiałam jednak wysłuchać tego, co chciała mi przekazać. A niewątpliwie było to coś ważnego, skoro zaprzątnęła sobie głowę przyjściem tutaj. – Przepraszam, że cię przestraszyłam – chyba zdała sobie sprawę z tego, ile kosztowały mnie ostatnie chwile. Przyjęłam te słowa z wdzięcznością.
    
    - Nie ma sprawy – odpowiedziałam, chcąc jak ...
    ... najszybciej przejść do rzeczy. – Więc... po tym niespokojnym powitaniu, powiedz, co cię tu przygnało – zachęciłam.
    
    - Ach, tak. Wiesz... to dosyć dziwne. W zasadzie, może w ogóle nie powinnam się w to wtrącać, bo to nie moja sprawa, ale jakoś poczułam że coś jest nie tak. Bo widzisz – przeszła do meritum – wczoraj wracałam z kilkudniowego pobytu w górach. I na takiej jednej malutkiej stacyjce, na której wsiadałam w pociąg, widziałam... widziałam Judytę – powiedziała, co sprawiło że wreszcie usiadłam w miejscu i wsłuchałam się w jej słowa z całą uwagą. – Najpierw – kontynuowała – myślałam że to nie może być ona. No bo jak to możliwe, na takim wygwizdowie, a w dodatku bez ciebie – wydawało mi się, że położyła akcent na ostatnim słowie. – No ale to jednak była ona. Chciałam podejść do niej by się przywitać i spytać co robi tak daleko od domu, i to sama. Ale wtedy... – urwała, jakby świadomie budując napięcie. Cisza trwała kilka sekund i była nieznośna.
    
    - Wtedy co? – naciskałam. Odpowiedź okazała się brutalna.
    
    - No i wtedy podeszło do niej kilka innych osób. Od razu zauważyłam, że nie ma wśród nich ciebie. Były jakieś trzy dziewczyny i dwóch chłopaków, nie znam ich. W każdym razie, oni wszyscy się serdecznie przywitali, roześmiali, zaczęli rozmawiać... aż po chwili podjechał pociąg, do którego się zapakowali i odjechali. Judyta mnie nie widziała, ale ja widziałam ją doskonale. To na pewno była ona. Aniu – po raz pierwszy zwróciła się do mnie po imieniu – co ona tam robiła? Czy ...
«12...456...10»