1. Nic do zarzucenia


    Data: 26.02.2022, Kategorie: Zdrada Lesbijki Autor: karpaw

    Panująca w pokoju przez kilka minut cisza została przerwana gdy bez ostrzeżenia zgwałcił ją dźwięk podobny do rzężenia piły tarczowej. Odwróciłam się w bok. Alicja zasnęła, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Zastanowiłam się tylko, czy ja też tak chrapie? Judyta zawsze powtarzała śmiejąc się, że moje chrapanie jest niczym powiew chłodnego powietrza w parny dzień... ale czy mogłam teraz wierzyć w cokolwiek co kiedykolwiek mi powiedziała?
    
    Nie chciało mi się wstawać z łóżka. Co gorsza, nie chciało mi się również na nim leżeć. Nie miałam ochoty na sen... zresztą, przy tym ogłuszającym akompaniamencie nawet nie dałabym rady zasnąć. Wpatrywałam się w Alicję i siłą rzeczy wsłuchiwałam w wydawane przez nią odgłosy. Ostre i mocne chrapanie, jakże silnie kontrastujące z drobną budową jej ciała. Wyglądało to tak, jakby ktoś podłożył zły dubbing do filmu.
    
    Ale jej powierzchowność była łudząca. Przekonałam się o tym dobitnie przez ostatnie pół godziny. Cała moja dotychczasowa wiedza o niej się zdezaktualizowała. Poczynając od tego, że nigdy nie przypuszczałam, że jej się podobam, a kończąc na jej charakterze, na tym że w rzeczywistości jest tak zdeterminowana by osiągnąć cel, potrafiąc przy tym być bezlitosną, pozbawioną skrupułów.
    
    Myśli przelatywały mi przez głowę. Dlaczego to zrobiłam? Dlaczego dałam się jej uwieźć? I w jaki sposób? Czy to wskutek szoku jakiego doznałam nagłym pojawieniem się jej w moim domu i tego, co mi następnie opowiedziała? Na pewno wiedziała, jak ...
    ... zareaguję na taką wiadomość, na pewno zauważyła łzy napływające do moich oczu, na pewno zaplanowała to pierwsze niewinne pocieszenie jakim mnie obdarowała, by potem przejść do rzeczy... Jak mogłam się obronić? Czy jestem usprawiedliwiona? Czy w ogóle muszę się usprawiedliwiać?
    
    Obrazy z ostatnich minut stawały mi przed oczami. Chociaż tak naprawdę, początek miał miejsce wcześniej, dużo wcześniej. Zaczęłam przeżywać to od nowa, powtarzając każdy krok, czy nie popełniłam gdzieś błędu, czy aby to wszystko nie było jednak moją winą...
    
    Wszystko zaczęło się mniej więcej dwa tygodnie temu. Pamiętam jak dziś, jak siedząc na kanapie przed telewizorem czekałam na powrót Judyty z pracy. Czekałam z utęsknieniem, bo dlaczego miałam nie czekać? Wiodłyśmy spokojne, szczęśliwe życie. Codzienność była dla nas radością, co nie zdarza się w wielu związkach. Gdy dotarła do domu, od razu dostrzegłam, że coś jest nie tak.
    
    "Musimy pogadać", bąknęła w moją stronę. Tak, nawet nie powiedziała, a bąknęła. Powróciłam na kanapę, a ona usiadła w pewnej odległości ode mnie. To się jeszcze nigdy nie zdarzyło i nie zapowiadało niczego dobrego. Jej seledynowe oczy wyrażały to zresztą same.
    
    Zaczęłyśmy więc rozmawiać. Czy raczej, ona mówiła, podczas gdy ja słuchałam. A czego się nie nasłuchałam! Każde kolejne słowo raniło moje uszy coraz bardziej, wdzierało się przez nie jak świder, prosto do mózgu, by tam zalec i zasiać ziarna wstydu i niechęci do samej siebie. Bo widzisz, Ania, mówiła (nigdy nie ...
«1234...10»