1. Zostalam wykorzystana przez szefa swojego meza


    Data: 03.11.2021, Kategorie: Zdrada Autor: Oliwka W.

    ... przyznać, że nie była… powiedzmy, że tak młoda i apetyczna, jak ja.
    
    Zdziwiło mnie, jak bardzo wyrozumiały okazał się przy tym nieco zbyt prywatnym telefonie.
    
    Postarałam się wyłożyć mu, jak wygląda sytuacja. W trakcie rozmowy poczułam się, jak totalna idiotka, ale mężczyzna przekonał mnie, że powinniśmy się spotkać, żeby obgadać to na spokojnie. Zaznaczył, że nie ma wielu wolnych terminów. W stresie zaproponowałam mu spotkanie na gorąco, a on się zgodził. Mieliśmy spotkać się w jego biurze. Na szczęście było w pobliżu.
    
    Wsiadłam do samochodu i w kilka minut byłam na miejscu. Postanowiłam, że prosto ze spotkania pojadę do restauracji. Żeby wyrobić się w czasie, nawet się nie przebrałam. Pojechałam w czerwonej sukience i specjalnie kupionej na tę okazję, seksownej bieliźnie…
    
    Gdy weszłam do wysokiego biurowca, jego sekretarka od razu poprowadziła mnie do gabinetu. Czekał tam na mnie. Przywitał mnie, jak prawdziwy gentleman, całując w dłoń.
    
    - Proszę usiąść – zaproponował, wskazując mi dłonią wygodny, skórzany fotel.
    
    Teraz na spokojnie wyjaśniłam mu wszystko jeszcze raz, od samego początku. Zaznaczyłam, że jesteśmy z Patrykiem tuż przed ślubem i utrata pracy byłaby dla niego koszmarem. Wysłuchał mnie, nalewając sobie odrobinę whisky do szklanki. Zaproponował mi to samo, ale odmówiłam.
    
    - Pani Oliwio, proszę się nie martwić. Na pewno dojdziemy do porozumienia.
    
    Jego słowa mnie uspokoiły. Zdecydowanie się rozluźniłam. Jakby tona problemów spadła mi z głowy w ...
    ... jednym momencie.
    
    - Ta rozmowa… może zostać między nami? Nie chciałabym kłopotać narzeczonego – powiedziałam nieśmiało.
    
    - Absolutnie. Może Pani liczyć na moją dyskrecję, pani Oliwio – odpowiedział stanowczo.
    
    Podziękowałam, wstałam i udałam się do drzwi gabinetu. Gdy chciałam przekręcić klamkę, okazało się, że są zamknięte. W pierwszej chwili zgłupiałam.
    
    - Chyba nie myśli kochanie, że pomogę ci za darmo.
    
    Powiedział to zupełnie innym tonem, zbijając mnie z tropu. Odwróciłam się do niego. Stał oparty o swoje ciężkie biurko, z rękami założonymi na piersi. Wyglądał władczo, cholernie władczo.
    
    - Nie musisz się bać, przecież nie zrobię ci krzywdy.
    
    Nie bałam się. Czułam się po prostu zbita z tropu. Ja: seksowna i pewna siebie, nagle stałam się ofiarą zapędzoną w kozi róg. Nie chciałam krzyczeć. Chciałam się dogadać.
    
    Skinieniem głowy pokazał mi, żeby podeszła. Zrobiłam to jakby zahipnotyzowana. Wiedziałam, że odmowa, czy jakaś awantura, mogłaby nas doszczętnie pogrążyć. Mnie i Patryka.
    
    Po chwili stałam przed nim. Teraz, gdy myślę o tym na spokojnie, wiem, że już wtedy czułam mieszankę odrobiny strachu, skrępowania, ale też… podniecenia. Miał nade mną przewagę. Prawdziwą, nie taką, jaką miał Patryk, gdy zabawialiśmy się w łóżku w odgrywanie ról. Ten facet miał wszystko: klasę, urodę, garnitur warty więcej niż mój samochód, ale przede wszystkim władze. Władzę nad innymi, ale przede wszystkim nade mną.
    
    - Zrobisz, co ci każę, dobrze? - powiedział ze spokojem. Z ...