1. Pozegnanie lata - 1.


    Data: 13.06.2021, Kategorie: Sex grupowy Autor: Tomnick

    ... do kajaków, na rower wodny i popłynęliśmy. Oczywiście, można było dotrzeć tam pieszo, ale droga była znacznie dłuższa. Nie dość, że przez las i to dosyć daleko od brzegu, to jeszcze po piaszczystym i pagórkowatym terenie.
    
    – Co to? Bieszczady? Konkurs na sprawność harcerską? – pierwsza zbuntowała się Blanka. – Będę chciała wędrować z bagażem po górach, to pojadę w Bieszczady z siostrzeńcami. I z plecakiem.
    
    Chyba wszyscy byli jej wdzięczni za szczerość. Nikt nie miał ochoty na taką wędrówkę. No i z tym prowiantem, materacami, kocami? Popłynęliśmy i w dwadzieścia parę minut byliśmy na miejscu. Wędrówka zajęłaby nam około godziny. Jak dwa dni temu przeprawiliśmy się na drugą stronę jeziora, znaleźliśmy miejsce niedaleko brzegu, osłonięte z dwóch stron lasem, a od jeziora szerokim, ale niezbyt wysokim pagórkiem. Poszliśmy zapytać o możliwość rozpalenia ogniska, gospodarz zgodził się. Obiecaliśmy, że posprzątamy po sobie. Celowo wybraliśmy takie miejsce. Gdyby komuś z rodziców zachciało się nas odwiedzić w nocy, w co jednak wątpiliśmy, ogniska nie zobaczyłby od razu, więc nie wiedziałby, gdzie szukać nas. Rodzicom profilaktycznie nie podaliśmy zbyt dokładnej lokalizacji.
    
    I zaczęliśmy przygotowania do imprezy. Chłopacy zabrali się do budowania ogniska. Stąd te saperki. Przynosili chrust, większe gałęzie łamali na miejscu, jeden nożem przycinał i ostrzył patyki, żeby mieć na co nabijać kiełbasę. Dziewczyny wyjęły jakieś kubki, pieczywo, ziemniaki, sól, musztardę, papierowe ...
    ... talerzyki, podzieliły kiełbasę. Andrzej zaczął, chyba dla żartów, obmacywać Mariolę. Ta urocza blondynka chichotała i nie protestowała! Miła niespodzianka. A wyglądała na taką nieprzystępną... Ale Boguś, jej brat, miał inne zdanie:
    
    – Na razie zostaw dziewczynę. Niech najpierw chociaż przygotuje szaszłyki – nie wyglądał na zazdrosnego o dobieranie się do uroków siostry.
    
    Później zrozumieliśmy, że zwyczajnie żartowała sobie. Dziewczyny wbijały, co się dało, na zdobyte kawałki drutu... Andrzej przyniósł naręcze gałęzi i przy byle okazji obmacywał każdą, którą tylko mógł. A jeszcze nie pił! Gitara Grzesia stała z boku pod drzewem. Jej właściciel przytargał chrust i wlókł jakąś potężną gałąź. Potem wyjął małą siekierę z plecaka i zaczął rąbać gałąź. Anka z Kamą zaniosły do wody alkohol w siatce. To też był ważny powód, żeby wybrać lokalizację utrudniającą nieprzewidzianą, ale możliwą kontrolę rodziców. Był jeszcze jeden istotny powód, ale o tym rozmawialiśmy tylko my, chłopacy.
    
    *
    
    Wokół ogniska dziewczyny rozłożyły koce i materace. Te trzy lampy naftowe okazały się wyjątkowo przydatne. Radek i Andrzej tak je ustawili za nami, że dawały trochę światła, ale nie rozświetlały całego terenu. Nie chcieliśmy rozpalać ogniska wielkiego jak na zrzut dla partyzantów.
    
    Kiełbasę zjedliśmy, szaszłyki też. Porcje nie były duże. Wiadomo, kupno mięsa to było wyzwanie, a komu chciało się stać w długich kolejkach? Cierpliwie czekaliśmy więc na ziemniaki. Popijaliśmy alkohol i oranżadę. ...
«1234...7»