1. Pasierbica, czyli w roku 2020 wciąż…


    Data: 26.05.2021, Kategorie: Incest kazirodztwo, Lesbijki rodzina, wulgaryzmy, Autor: Agnessa Novvak

    ... kołatające się wściekle w piersi serce zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Boję się, że jednak nie dam rady i Jagoda zostanie sama na świecie.
    
    Boję się śmierci.
    
    Podnoszę powolutku posklejane powieki, próbując przyzwyczaić się do nieprzyjemnie zimnego oświetlenia. Przebiegam nierozumiejącym wzrokiem po kompletnie nieznanym otoczeniu i dość szybko zdaję sobie sprawę, gdzie najprawdopodobniej jestem. Jednak wciąż nijak nie mogę zrozumieć, jakim zrządzeniem losu się w owym miejscu znalazłam? Walcząc ze zbolałym, zwiotczałym ciałem i wcale nie mniej ociężałym umysłem, staram się skupić rozchełstane myśli. Bez większego skutku.
    
    Na pewno byłam w domu. Tyle kojarzę. Poczułam się źle. Najwyraźniej bardzo źle. Tylko dlaczego? Pamiętam, że byłam zestresowana z powodu Jagody. Tej samej, która z zamkniętymi oczami i przechyloną mimowolnie głową leży zwinięta w nieforemny kłębek na w żadnym wypadku nienadającym się do spania fotelu w rogu sali, sącząc strużkę śliny z kącika ust. Wygląda tak delikatnie i bezbronnie. Tak niewinnie. Pozornie.
    
    Już wiem! Przypominam sobie wszystko! Każdy, najmniejszy nawet szczegół, włącznie z… tylko czy aby na pewno? Rozmawiałam z Jagodą, o ile napad histerii można nazwać rozmową, zrobiło mi się słabo, potem ona zaprowadziła mnie do łóżka, aż w końcu ogarnął mnie sen wcale nie sprawiedliwej.
    
    I co dalej? Czy pożałowania godne, następujące później wydarzenia były jawą, czy jednak nie? Przecież jedynie w marach mogłam tak doszczętnie stracić nad ...
    ... sobą kontrolę! We śnie przepełnionym emocjami do tego stopnia, wręcz hiperrealistycznym, że aż nie do uwierzenia. Owe wszelkie wyuzdania, które podsuwała mi nieżyczliwie ma wciąż niepewna pamięć, wraz z przekazaniem steru chuci iście zwierzęcemu instynktowi, mogły mieć miejsce jedynie w mej podświadomości! Tylko i wyłącznie! Nie było innej możliwości! Nie ma i nigdy nie będzie!
    
    A może jednak? Czy faktycznie pożądanie zapłonęło we mnie tak gwałtowną, aż ostatecznie przysłaniającą zdrowy rozsądek łuną? I niczym dzika bestia, wyrywająca się wściekle z okowów własnych przekonań i ograniczeń, naprawdę zapragnęłam mą ofiarę wykorzystać, rozerwać na strzępy i finalnie pożreć? Uległam zewowi pierwotnych, rozszalałych pragnień, czy też dałam mu odpór? Jeżeli się obroniłam, to czy mogę czuć się usprawiedliwiona? A jeśli nie i wszystko, co kotłuje się w mej głowie, było tak samo prawdziwe, jak szpitalne łóżko, na którym właśnie leżę? Cóż ja właściwie uczyniłam?
    
    W szoku podrywam się z niewygodnego materaca, czy raczej staram wyjątkowo niezbornie podnieść chociaż trochę, podpierając się na drżących łokciach i szarpiąc bezwiednie rurką sterczącą z przedramienia. Nawracający ból powstrzymuje moje zapędy, a hałas budzi Jagodę, która wyskakuje z fotela, przez moment wpatruje się we mnie z zaskoczeniem graniczącym ze strachem, aż wreszcie na jej twarzy pojawia się… Ulga? Wybaczenie? Może nawet radość? W okamgnieniu podbiega i rzuca mi się na szyję. Sapie wprost do ucha szybkim, rwanym ...