1. Cierpienia niemłodej Wertherówny… (I)


    Data: 17.02.2021, Kategorie: bdsm Lesbijki fetysz Autor: Agnessa Novvak

    ... w przeraźliwie pustym mieszkaniu, w którym nie musiałam już nikogo udawać. A może nie chciałam? Czy raczej nie miałam siły? Co się w ogóle ze mną działo? Miałam przecież wszystko! Wrodzoną urodę zimnej, nordyckiej piękności, odziedziczoną wraz z nazwiskiem. Dyplom doktorski jednego z lepszych uniwersytetów w kraju. Godne pozazdroszczenia, poważane stanowisko w międzynarodowej korporacji. Wreszcie budowaną latami listę oddanych, pewnych i zaufanych uległych, zabiegających jeden przez drugiego o spełnianie mych zachcianek, za które na dodatek wyjątkowo sowicie mi płacili! A przecież w głębi wciąż byłam roztrząsającą wszystko do przesady, skrajną introwertyczką z gigantycznymi kompleksami, otwarcie nienawidzącą nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie.
    
    Jednak nie to bolało mnie najbardziej. Byłam sama. I nawet życzenia, spływające w tym dniu zaskakująco szerokim strumieniem, nie były w stanie niczego zmienić. Ostatnią bowiem osobą, której naprawdę na mnie zależało, był eksnarzeczony – co ciekawe, to właśnie jego nieśmiała propozycja urozmaicenia pożycia, wywróciła życie nas obojga do góry nogami. Nie, żebym nie zdawała sobie sprawy z istnienia pojęcia „BDSM”, lub tym bardziej uprawiała jedynie grzeczniutkie bara-bara pod kołderką, ale…
    
    Zaczęłam, jak chyba wszyscy, od coraz odważniejszych zabaw łóżkowych. Jednak z każdym kolejnym artykułem, książką, filmem czy vlogiem rozumiałam coraz wyraźniej, że ostry seks stanowił zaledwie część rozległego, coraz mocniej ...
    ... wciągającego mnie świata. Aż wreszcie uświadomiłam sobie prawdę – przecież tak bardzo lubiłam dominować! Od zawsze! W każdej dziedzinie!
    
    Ani się obejrzałam, jak z całkiem zwyczajnej kobiety koło trzydziestki stałam się… potworem. Skupionym jedynie na sobie, rozkazującym wszystkim i we wszystkim, oraz zdolnym zadeptać bezlitośnie najmniejszą nawet próbę sprzeciwu. Możecie się domyślić, że w pewnym momencie to, co dla partnera było nieprzebijalnym sufitem, dla mnie stało się ledwie podłogą. Przez jakiś czas prosił mnie jeszcze i błagał, żebym „opamiętała się i znów była taka, jak kiedyś”, lecz wszystkie te daremne żale odczytałam jako oznakę słabości i wyrzuciłam go z mojego życia. Nieodwołalnie i z hukiem.
    
    Czułam się panią świata! Tym bardziej że dookoła niespodziewanie pojawili się nadskakujący oferenci, chętni zamienić nadmiar swoich środków na moją atencję. Z czego, po początkowych oporach, szybko zaczęłam korzystać pełnymi garściami. Oczywiście nie obyło się bez zgrzytów, lecz z czasem jasno określiłam nienaruszalne zasady: żadnych seksów z uległymi i przekupstw w rodzaju „dam pinćet za lodzika”, używek, niehigienicznych fetyszy, otwartej przemocy i tym podobnych. Niby nic oryginalnego, niemniej ich skrupulatne przestrzeganie pozwoliło mi wyrobić sobie całkiem niezłą pozycję w klimatycznym półświatku, jako – jak nazwała mnie jedna z doświadczonych profesjonalistek – „entry level mistress”. Może i nieco kpiarsko, czego zresztą byłam w pełni świadoma, niemniej całkowicie zgodnie ...
«1234...12»