1. Listopadowy wczesny poranek - AUTOSTOPOWICZ (cz.2)


    Data: 07.01.2021, Kategorie: Geje Autor: lolmilion121213

    Ruszamy, nareszcie … na dzisiaj wystarczy już mi krzywych akcji. Zajmuje to samo miejsce co wcześniej, dzięki czemu w drodze powrotnej zwiedzam drugą stronę drogi , an samym początku chciałem iść spać żeby odpocząć od dzisiejszych sytuacji, na szczęście szybko odpuściłem ten pomysł i jak się okazało to była dobra decyzja, mam wrażenie ze po tej stronie jest o wiele ładniej, pełno zabytków, jezior, w oddali widać jakieś ruiny zamków, mogę spokojnie powiedzieć że kocham podróżować… ale mnie nie stać, więc każdy taki wyjazd mnie cieszy. Z głośników słychać męski głos, który informuje nas że za 15 minut robimy 30 minutowy postój cieszę się, być może uda mi się skoczyć na jakiegoś Fast fooda. Dojeżdżamy na stacje, okazuje się że jesteśmy w jakimś zadupiu oprócz stacji, nie ma dosłownie nic, same pola, łąki a kilka kilometrów dalej lasy … super, zapowiada się rewelacyjny postój, a miałem nadzieje że może i teraz uda mi się zwiedzić choć troszeczkę jakiegoś miasteczka.. trudno muszę nacieszyć się hot dogiem ze stacji i podziwianiem setki hektarów pól…
    
    Trudno… zjem i lecę do ubikacji, bo od dobrej godziny chce mi się lać jak cholera. Zostały mi dwie minuty do odjazdu więc się spieszę, robie co mam robić a kiedy chce wyjść, okazuje się że drzwi nie chcą ze mną współpracować… chudy nie jestem, a nawet powiedziałbym że wyglądam dość muskularnie, jestem fajnie zbudowany ale to chyba po tacie, do tego jeszcze doprawiam się kilka razy w tygodniu siłownią więc mam i kaloryfer, dość ...
    ... porządnego bicepsa, ale nawet moja muskulatura nie działa na te uparte drzwi, ubikacja jest na zewnątrz … po 5 minutach jestem zdenerwowany na tyle że zaczynam krzyczeć, bałem się że autobus mógł już ruszyć .. ale nawet krzyk nie pomaga.. zaczynam trzaskać w drzwi, mija jakieś kolejne 5 minut, kiedy drzwi kluczykiem otwiera mi jakaś pani, która mówi że bardzo przeprasza ale ostatnio drzwi coś się często psują.. odpowiadam ironicznym „zauważyłem…” biorę plecak i wybiegam na parking. Za późno… nie wierzę, stoję jak wryty. Parking jest pusty a mojego busa już nie ma … zaczynam panikować, przeliczać pieniądze w portfelu i dzwonię do taty udając że nic się nie stało i po prostu dzisiaj nie wrócę do domu, przez 15 minut daje mi kazanie o tym że jutro mam szkolę i żebym sobie nie żartował… zaczynam mówić poważnie że uciekł mi autobus, ale wszystko w porządku jestem już w hotelu.. w to uwierzył, na szczęcie… Chodzę w kółko, zaczynam się pocić ze strachu bo od domu jestem jakieś 400 km. Nie dzwonie do mamy, nie chce jej teraz niepotrzebnie straszyć. Jedyna opcja to iść na stopa… albo chociaż iśc w stronę domu. Dzień zaraz się kończyć w końcu to listopad.. trudno, jakoś sobie poradzę. Wychodzę na drogę i zaczynam iść w stronę domu, sądziłem że droga jest bardziej ruchliwa, złapanie kogoś na stopa będzie cudem, ale się nie poddaję, po ponad godzinie jestem już wkurzony, głodny i trochę zmarznięty, zrobiło się dość ciemno więc nawet nie wiem kto jedzie w aucie i czy jest sens zatrzymywać… ...
«123»