1. Wolność cz. 2


    Data: 24.10.2020, Autor: MsSami

    ... pomieszczenia wielkości mojego mieszkania, które już w tej chwili było tak zatłoczone, jakby wszystkie inne lokale były zamknięte.
    
    -Coś podać?- zapytał barman, wyciągając mnie z zadumy.
    
    -Kawy. Z mlekiem.- odpowiedziałam dochodząc do siebie. Mężczyzna znów zaczął grać, tym razem piosenkę o bogach, którzy mają nas strzec w trakcie rejsu. Nie znałam jej, jednak coś nie pozwalało mi przestawać jej słuchać.
    
    -Jesteś chyba nowa. Nie widziałem cię wcześniej- powiedział Barman stawiając przede mną moje zamówienie, w białym kubku z wielkim uchem.- Dziwna pora jak na wczasy nad morzem.
    
    -Nie, nie. Nie jestem na wczasach- zaprzeczyłam uśmiechając się lekko.- Miesiąc temu przeprowadziłam się do Gdańska i teraz poznaje okolicę. Ale fakt, tutaj jeszcze nigdy nie trafiłam.
    
    - No, to witamy w Kuflu.- Barman poprawił swoje jasne włosy i starł jakieś kropelki piwa z baru. – Tu albo trafiło się przez błąd, albo wraca się bardzo często. Radek jestem.
    
    -Ania. – podałam rękę nad blatem, poczym rozpięłam kurtkę i zdjęłam szalik z szyi. W środku w porównaniu do temperatury na dworze było bardzo gorąco.- Muzyka mnie przyciągnęła.
    
    Barman roześmiał się, po czym nalał jakiemuś mężczyźnie, stojącemu przy barze piwa.
    
    -No, Adam jak zagra, to nie ma przebacz. A jeszcze jak jego kompania zacznie śpiewać… Czasami zastanawiam się po co mi sprzęt ...
    ... grający.- Uśmiechnęłam się do swojego rozmówcy na te słowa. – Przychodzą zawsze na koniec tygodnia, chociaż zdarza im się częściej. Zawsze kogoś ze sobą przyprowadzą, a teraz jak widzę sama ich muzyka przyciąga mi klientów. Jeszcze chwila i będę musiał mu coś postawić za to.
    
    Barman okazał się bardzo dobrym rozmówcą. Opowiadał mi o innych barach, do których warto wpaść, o najważniejszych miejscach w Gdańsku. Przerywał swoją opowieść jedynie, gdy musiał nalać kolejne piwo jednemu z klientów. Przez cały czas przysłuchiwałam się kolejnym piosenkom granym na gitarze za moimi plecami. Niektóre znałam, o innych nigdy nie słyszałam, jednak każda mnie fascynowała. Było w nich tyle emocji, tyle barwy, światła, ciemności… Urzekała mnie melodia, słowa… Jeśli kiedykolwiek przeżyliście coś takiego, to wiecie o czym piszę, jednak czego w słowach nie jestem w stanie oddać.
    
    Poznałam dwóch towarzyszy muzyka. Byli to ciepli mężczyźni, którzy z typową samczą siłą prezentowali się przede mną. Ich opowieści również były ciekawe, choć nie dotyczyły gdańska, a raczej imprez, bijatyk i wypraw, które zapamiętali w jego okolicach. Dochodziła północ, gdy postanowiłam niczym kopciuszek na balu, wracać do domu. Pożartowałam jeszcze chwilkę z barmanem, opłaciłam rachunek, po czym zaczęłam ubierać kurtkę.
    
    -Cześć, jestem Adam- usłyszałam za swoimi plecami. 
«12»