1. Urodzinowa fantazja


    Data: 11.09.2020, Autor: oliviahot17

    ... Profesorze. – znowu mnie poprawia i wznawia swoją serię. Czuję jak moje pośladki płoną żywym ogniem, zachowuję się dokładnie jak karana przez nauczyciela uczennica. Tracę kontrolę nad własnym scenariuszem. Po raz setny w myślach podziwiam seksualny geniusz Artura.
    
    Nagle, zamiast kolejnego uderzenia, czuję wścibskie palce, krążące wokół mojego strategicznego miejsca. Docierają do mego nabrzmiałego guziczka i dotykają go, wzbudzając we mnie nagłą falę ogromnej przyjemności. Przymykam oczy i przygryzam wargę, ale to nie powstrzymuje mnie od donośnego jęku. Widząc moją reakcję. Profesor Artur wzmaga swoje czynności. Moje majtki już dawno wylądowały na podłodze, więc mój kochanek ma nieograniczony dostęp do mojej myszki. I trzeba przyznać, że bezbłędnie wykorzystuje tą okazję. Niespodziewanie wsuwa we mnie jeden palec i zaczyna energicznie nim ruszać, a ja nie ograniczam się już do samych jęków. Jestem już na krawędzi orgazmu, kiedy nagle przestaje i mocno uderza mnie w pośladki. To mnie nieco sprowadza na ziemię, ale nie studzi mojego pożądania.
    
    Kiedy Artur jest pewny, że nieco ochłonęłam, z powrotem sięga do mojej kobiecości i się z nią bardzo perwersyjnie droczy. Po raz drugi doprowadza mnie niemal na szczyt i znowu mnie w takim stanie pozostawia. Tylko teraz, zamiast powrócić do tej rozkosznej chłosty, każe mi wstać.
    
    - A więc, młoda damo – rzecze bardzo rzeczowym tonem – Wspominałaś, że zrobisz wszystko…
    
    Nie daje mu skończyć, tylko rzucam się na niego ...
    ... łącząc nasze wargi. Odruchowo też sięgam do pupy, sprawdzić jak bardzo jest ciepła. Okazuje się niemal parząca, ale postanawiam nie zawracać sobie tym teraz głowy. Skupiam się tylko na Arturze i na jego przyjemności, więc zjeżdżam ustami niżej, na jego rozkosznie ciepłą szyję. Następnie odbywam pocałunkowi wędrówkę przez jego cudny tors i idealnie umięśniony brzuch, aż docieram do upragnionego celu. Powoli wyciągam go z bokserek i przez krótką chwilę podziwiam jego niestandardowy rozmiar. Wiem jednak jak niecierpliwy potrafi być czasami mój ukochany, więc wyciągam język i muskam nim główkę penisa. Lewą dłonią chwytam go u nasady i delikatnie ruszam nią w górę i w dół. Po chwili nieco bardziej się ośmielam i cała główka ląduje w moich ustach, zaczynam go ssać i pieścić języczkiem jednocześnie. Słyszę chrapliwy oddech Artura, który jeszcze bardziej mnie podnieca.
    
    Po jakimś czasie tych słodkich tortur, Artur nie wytrzymuje i jednym ruchem bioder wpycha mi cały swój narząd w usta. Zaczynam się krztusić, ale nie chcę aby przestał, na szczęśnie on ani myśli. Gwałtownie zaczyna gwałcić moje gardło, oddycha coraz szybciej i głośniej, czuję jak jest coraz większy i bardziej nabrzmiały, aż…
    
    - Ooo, taaaaak… - syczy, przez zaciśnięte zęby, pompując mi cały ogrom spermy prosto do gardła. Kiedy kończy, podnosi mnie i całuje, nie zważając na sam własnego nasienia. – Zadziwiająco dużo potrafisz, jak na uczennicę, młoda damo…
    
    Śmieję się.
    
    - Jeszcze wiele pan nie widział… 
«123»