1. Najlepszy prezent urodzinowy


    Data: 03.06.2020, Autor: imeverywhere

    ... Całowałam go przez materiał, schodząc coraz niżej, a potem znów wracając ku jego męskości. Zdjęłam z niego bieliznę, a moim oczom ukazał się niemałych rozmiarów penis. Chwyciłam go do dłoni i przejechałam językiem wzdłuż jego długości, następnie zagłębiłam się na jego czubku. Nakręcając się coraz bardziej wpychałam go w swoje usta i gardło niczym dobrze doświadczona dziwka. Słyszałam jego jęki i wzdychania, a na jego twarzy malowała się błogość. Wkrótce przestałam i całując go znowu po torsie skierowałam się ku jego ustom. Pochyliłam się nad jego twarzą i namiętnie pocałowałam, jednocześnie nabijając się na jego penisa. Zaczęliśmy dziki taniec ciał, w którym łączyły się w jedną całość. Ruszałam biodrami we wszystkie strony, ujeżdżając go. Po jakimś czasie Mateusz chwycił mnie i przeturlaliśmy się na odwrót. Teraz na leżałam, a on się nade mną pochylał. Cały czas we mnie był, więc tylko kontynuował. Szybko się poruszał wchodząc i wychodząc, coraz bardziej zaciskałam na nim swoje ścianki, chcąc go zatrzymać. Soczki ściekały mi po udach w kierunku pośladków, a Mateusz zbliżył się i całował moją szyję i piersi. Momentalnie poczułam zbliżający się dla mnie koniec, kolejny orgazm wstrząsnął moim ciałem bardziej, niczym dziesięć takich, poprzednich. Rozkosz i błogość przepełniała całe moje ciało, duszę i zmysły. Mateusz także poczuł moje skurcze, więc doszedł zaraz po mnie zalewając moje wnętrze, ciepłym płynem życia. Wzdychał i pojękiwał przy tym, a po wszystkim delikatnie mnie pocałował.
    
    Zmęczeni opadliśmy na łóżko i zasnęliśmy wtuleni w swoje ciała.
    
    - To był najlepszy prezent urodzinowy w moim życiu – skwitował Mateusz.
    
    - Cieszę się – odpowiedziałam odpływając w krainę snu.
«123»