1. Najlepszy prezent urodzinowy


    Data: 03.06.2020, Autor: imeverywhere

    W dniu 25 urodzin mojego narzeczonego postanowiłam dać mu wyjątkowy prezent, oczywiście nie mam tutaj na myśli rzeczy materialnych. Zazwyczaj nasze życie łóżkowe ograniczało się do cudownego seksu, ale nic poza tym. Oboje byliśmy zawsze zadowoleni i zaspokojeni, aczkolwiek mnie – jak to kobiecie, zawsze czegoś brakowało. Tamtego słonecznego dnia postanowiłam wstąpić do sex shopu w centrum miasta. Weszłam do środka, rozglądając się po różnych zabawkach erotycznych i skąpych ciuszkach. Nie wiedząc co wybrać, postanowiłam kupić strój sprzątaczki. Biało-czarne nakrycie na głowę i skąpy fartuszek w tym samym kolorze dobrze ze sobą współgrały, do tego postanowiłam ubrać czarny, koronkowy biustonosz i majteczki. Dokupiłam także zabawkową miotełkę.
    
    - Dzisiaj się trochę zabawimy – pomyślałam wychodząc ze sklepu.
    
    Mateusz miał dzisiaj wrócić około godziny 19, więc miałam jeszcze dużo czasu na przygotowania. Postanowiłam także zrobić mu coś do jedzenia i zostawić fałszywą karteczkę, że mnie nie ma. Byłam dumna z siebie za opracowanie tak dobrego planu działania.
    
    Po skończonym obiedzie nałożyłam mu na talerz i napisałam: "Kochanie, najmocniej Cię przepraszam, ale musiałam wrócić dzisiaj do pracy. Nie gniewaj się, smacznego!”.
    
    Położyłam to w widocznym miejscu i postanowiłam zacząć się szykować. Ubrałam czarne pończochy do połowy ud z paseczkami, kupiony fartuszek, bieliznę i nakrycie głowy. Oczywiście długo się starałam o idealny wygląd twarzy i włosów. Spojrzałam na swoje ...
    ... odbicie w lustrze i byłam z siebie dumna. Długie kaskady blond włosów opadały na piersi, ciemny makijaż oka dobrze podkreślał moje ciemnobrązowe tęczówki. Oczywiście strój wyglądał po prostu mistrzowsko, aż sama nie mogłam uwierzyć w to co robię. Wkrótce musiałam schować się do szafy w sypialni, aby Mateusz w ogóle się niczego nie domyślał. Szafa była duża, więc bez problemu mogłam sobie usiąść na koszu z bielizną i czekać. Po długim czasie usłyszałam znajomy brzęk kluczy w drzwiach i jego cudowny głos.
    
    - Kochanie, już jestem! – krzyknął radośnie, a mnie zrobiło się momentalnie przykro.
    
    Usłyszałam głębokie westchnienie, jakby było przesycone ciężarem i smutkiem, domyśliłam się, że właśnie przeczytał kartkę. Uśmiechnęłam się w myślach i dalej czekałam. Nie słyszałam już dźwięku obijającego się widelca o talerz, więc pomyślałam, że Mateusz już siedzi na kanapie przed telewizorem i "świętuje” swoje urodziny. Wyszłam po cichu z szafy, biorąc miotełkę do ręki, starałam się iść na palcach, żeby obcasy szpilek zbytnio nie hałasowały. Po kilku krokach stanęłam po jego boku i powiedziałam:
    
    - Zdaje mi się, że ktoś w tym domu obchodzi swoje urodziny… Więc chyba muszę tutaj posprzątać, bo się zapowiada huczna impreza – mówiłam uderzając miotełką o dłoń, a on wydawał się zaskoczony.
    
    Zauważyłam uśmiech na jego twarzy kiedy wstawał z kanapy. Podszedł do mnie, lecz nie chciałam, żeby cały mój wysiłek zrealizował się w tak krótkim czasie, więc tylko postanowiłam go bardziej napalić. ...
«123»