1. W samo południe


    Data: 01.06.2020, Autor: KubaNCh

    Pierwsze zauważył rozkołysane biodra. Taneczny ruch zwrócił jego uwagę, zanim jeszcze wiedział co to. Ale gdy już dostrzegł, cała uwaga się skoncentrowała na fascynującym widoku. Biodra były okrągłe, mocno kontrastujące z wąską talią. Spinała je jędrna, wydatna pupcia, ciasno opięta obcisłą czerwoną sukienką, odsłaniającą, niż połowę pełnych, zgrabnych ud. Szła dość energicznie, gdy po chwili zbliżył się do niej, mógł podziwiać grę mięśni wydatnych pośladków i mocnych ud, rozłożystość bioder, szczupłość talii, potem zgrabną, apetyczną szyjkę. No i ten ruch ciała, to kołysanie, jakby każdym krokiem mówiła: „Jestem napaloną samiczką".
    
    Sam był już podniecony potężnie. Machinalnie pogładził twarde wybrzuszenie z przodu spodni. „Muszę ją mieć" - postanowił.
    
    Zbliżał się stopniowo, mógł już z bliska patrzyć na kształt jej pleców. Nie widział śladów zapięcia stanika pod sukienką. Czyżby zapomniała go włożyć? Tym lepiej! Po dalszych kilkudziesięciu krokach zrównał się z nią, spojrzał w prawo i doznał wstrząsu. Czerwona sukienka była opięta nie tylko na biodrach, pupci i udach. Była opięta na biuście! Ale jakim biuście!
    
    Wielkie, podskakujące w rytm kroków, balony wydymały ją z przodu jak dwa wielkie żagle. Sukienka nie dopinała się do końca, w szczelinie między guzikami mógł już widzieć mlecznobiałe marzenie każdego samca. Czuł pulsowanie krwi w członku chcącym się wyrwać z ciasnej niewoli na wolność, tylko po to by zaraz zagłębić się dokładnie w rozkosznej ciasnocie ...
    ... najważniejszego miejsca na świecie. A teraz to najważniejsze miejsce było tuż obok niego, między dwoma mocnymi udami.
    
    Szedł tak zagapiony, w pewnej chwili przez jej twarz przemknął uśmiech i zapytała:
    
    - „Już?”
    
    - „Ccco już?” - wyjąkał.
    
    - „Napatrzyłeś się? Gapisz się na mnie od kwadransa.”
    
    - „Widziałaś? Jak?!”
    
    - „Zawsze widzę napalających się na mnie facetów.”
    
    - „Skąd wiesz, że jestem napalony na ciebie?”
    
    - „ Bo każdy jest… A nie jesteś?” - zatrzymała się i potarła dłonią pulsującą wypukłość jego spodni – „Powiesz, że to nie dla mnie?”
    
    Nie przerywała drażnienia, czekając na odpowiedź.
    
    - „Tak... dla ciebie...” – wyjąkał – „Chcę cię bzyknąć…”
    
    - „No właśnie. A ty myślisz, że ja jestem z kamienia?”
    
    Mógł teraz dostrzec przebijające przez materiał sukienki mocno nabrzmiałe, sterczące brodawki sutek.
    
    Przeciągnął dłonią po okrągłym kształcie pod sukienką, delikatnie schwycił wypukłość brodawki. Rzeczywiście nie miała stanika!
    
    - „Widzę, że nie jesteś z kamienia”. - skomentował – „Chodź się rżnąć.”
    
    - „Masz chatę?”
    
    - „Kilometr stąd...”
    
    Przywarła do niego całym ciałem, sięgnęła ustami jego ust, poczuł jak wpycha mu język.
    
    - „Zerżniesz mnie mocno i długo!!”
    
    Gdy oderwała się od niego złapał ją w talii i ruszyli ciasno objęci w kierunku domu. Piętnaście minut potem, gdy wspinali się po schodach patrzył na okrągły tyłeczek kołyszący się przed nim, na szczycie schodów wsunął przelotnie rękę między jej nogi i pociągnął dłonią w górę aż pod krótką ...
«123»