1. Przygoda wielebnego Xaviera


    Data: 01.06.2020, Autor: bieniek

    Tego dnia dwudziestoośmioletni ksiądz Xavier był zmęczony. Wracając z ostatniej mszy wspominał rodzinny dom w Guadalajarze, rodzeństwo i rodziców, którzy swojego siódmego potomka postanowili oddać w służbę Bogu. Wspominał studia w madryckim seminarium i wolę przełożonych, kierującą go do malutkiej parafii w Pirenejach, a potem pożar plebanii. Musiał wtedy zamieszkać w domu państwa Sanchez, wynajmujących kwatery narciarzom. Xavier od dziecka wiedział, że będzie księdzem. Tym trudniejszy był dla niego okres dojrzewania, kiedy musiał zapanować nad coraz silniejszym pragnieniem obcowania z kobietą. Żarliwą modlitwą pokonywał zazdrość wobec kolegów ściskających i całujących się z dziewczynami, a całkowite wyrzeczenie się masturbacji jeszcze ten stan potęgowało. Nie mógł pojąć, dlaczego poświęcając się w tak szczytnym celu jest tak okrutnie karany. Dlaczego nawracają sny o cudownych pieszczotach z bosko zgrabnymi pannami, skutkujące podświadomym, totalnym orgazmem. Dlaczego po takiej nocy marzenie o stosunku jest nieodparte. Spowiadał się regularnie, ale to z największym trudem powstrzymywane pragnienie towarzyszyło mu już zawsze. Dziś, po ciężkim dniu, idąc przez łąkę marzył tylko o kolacji, kąpieli i śnie we własnym, samotnym łóżku. Skromny pokoik powitał go łuną zachodzącego nad górami słońca. Na szczęście w lodówce było jeszcze cokolwiek. Po skromnym posiłku znużony Xavier zdjął z siebie wszystko co nosił pod sutanną i wolno poszedł pod prysznic. Wreszcie spokój – pomyślał. ...
    ... Z zachwytem słuchał szumu ciepłej wody, spływającej po jego dziewiczym ciele. Nagle usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Ze ściany kabiny odpadł kafelek. Chroniąc stopy przed pokaleczeniem wyrzucał na zewnątrz jego pozostałości. Jakim cudem? Dlaczego? – pomyślał. Popatrzył na miejsce po kafelku. Z pozoru zwyczajne, ale nie do końca. Pod spodem nie było ściany. To jest szyba – pomyślał zaskoczony. Zajrzał przez nią i oniemiał. Oczom księdza ukazała się klęcząca na łóżku dziewczyna. Niebiańsko zgrabna blondynka o wyglądzie dziecka zasłaniała twarz burzą włosów, a za nią klęczał równie młody chłopak i raz po raz pogrążał penisa w jej pochwie. Szesnastoletni Gunnar i Annika, młodzi Szwedzi, cieszyli się pierwszymi wspólnymi wakacjami. Mimo że byli ze sobą już dwa lata, chłopak nie mógł się nacieszyć młodziutką partnerką. Z uwielbieniem całował w trakcie stosunku jej białe jak śnieg plecy i wyjmował penisa, żeby lizać prześliczny, różowy srom. Dzieciaki miały szczęście urodzić się w kraju, gdzie purytanizm traktowany jest na równi z trądem. Kiedy rodzice obojga dowiedzieli się o ich uczuciu, stworzyli im najlepsze warunki. Mogli się kochać na zmianę, u niej i u niego. Razem się kąpać, orgazmować i spać. Takie piękne i proste, a niezrozumiałe dla reszty świata. Teraz, po pracowitym dniu na stoku, Gunnar ubóstwiał młodą "żonkę”. Dziewczyna była tak piękna, że mogła zawstydzić alabastrowe pomniki greckich bogiń. Niepowtarzalna linia ciała, kompozycja buzi, piersi, talii i nóżek były ...
«12»