1. Zerznalem pania doktor


    Data: 11.05.2020, Kategorie: Mamuśki Autor: Marcel

    ... nabrzmiały kutas wyprężył się dumnie przed jej twarzą. Złapała go chciwie i zaczęła jeździć góra-dół. Patrzyłem na to jak zaczarowany, musiałem przyznać, że umiała złapać faceta za interes. Silnie, porządnie, ale z wyczuciem. Idealnie. W końcu, patrząc mi w oczy, wzięła go do ust. Zaczęła nieśpiesznie ssać czubek, jej duże, czerwone usta pochłaniały bordową żołądź. Ssała jak rasowa kurwa. Cały czas patrzyła mi w oczy. Było mi tak dobrze, bałem się, że za chwilę dojdę.
    
    – Myślę, że jest już gotowy, co? – spytała mnie i nie czekając na reakcję, wstała i usiadła na mnie okrakiem, wcześniej rozrywając trochę rajstopki z przodu, tak, żeby cipka miała czym oddychać.
    
    Nabiła się na mojego kutasa z pewną dozą nabożności, czułem każdy wchodzący centymetr. W końcu pochłonęła go całego i zaczęła powoli ujeżdżać. To było to, miała cudowną cipę. Gorącą, mokrą i śliską. Złapałem ją zaraz za tyłek i przyssałem się do prawego sutka. Skakała po mnie i skakała, zaczęła przyspieszać, a ja pozwoliłem sobie na zadawanie jej klapsów. Nie oponowała. Usłyszałem jak zaczyna ciężej dyszeć.
    
    – Dochodzę – powiedziała tylko, po czym jęknęła przeciągle, by zaraz zatopić swój głośny orgazm w moich ustach. Trwało to chwilę. Delikatnie poruszałem biodrami.
    
    Zmieniliśmy pozycję. Położyłem ją teraz na plecach, jej wielkie cycki rozlały się jak naleśniki, a twarz była rozgrzana, makijaż rozmazany. Rozłożyła nogi i wjechałem w nią pewnie. O tak! Wszedłem między jej uda i zacząłem ruchać jak szalony. ...
    ... Chciałem, żeby doszła raz jeszcze. Wbijałem się w nią raz za razem, a ona cichutko miauczała. Wsadziłem jej język do ust i zaczęliśmy się całować. Dymałem ją tak przez jakiś czas, kiedy znowu poczułem jak dochodzi, ciało mojej kochanki przeszedł wstrząs. Byłem z siebie dumny.
    
    – O Boże! – wystękała. – Brakowało mi tego jak cholera!
    
    – Niech się pani położy na brzuchu – poleciłem.
    
    Podniosła się i opadła ciężko na tapczan. Blady, mokry tyłek, cudnie świecący od potu, wystawał kusząco, otoczony czarnymi rozdartymi rajstopami. Miała mały, brązowy pieprzyk tuż nad lewym pośladkiem. Nie było na co czekać.
    
    Wlazłem na nią okrakiem, kutasem nakierowałem na rozkoszną jamkę i wbiłem się po same kulki. Byłem w niebie, byłem w niebie kurwa! Poprawiłem pozycję, kolana ułożyłem wyżej, podparłem się na rękach – siedziałem na niej prawie tak jak żaba. Dupsko miałem idealnie pod sobą. Zacząłem ją walić, mocno, brutalnie jebać. Trzaskałem o jej rozgrzane, białe pośladki jak wariat, było tak głośno, że przechodzący po korytarzu ludzie na pewno to słyszeli. Ale miałem to gdzieś, bo mogłem młócić ją jak swoją klacz, bo to było boskie, tak boskie, chyba nigdy nie miałem lepszego rżnięcia. Złapałem odpowiedni rytm, wsłuchałem się w płacz ruchanej dupy i robiłem swoje, poddałem pierwotnej chuci. Czułem się jak zwierz, jak jaskiniowiec, biorący swój łup. Byłem tylko ja i to tłuste dupsko. Dojeżdżałem ją. A jej się to podobało. Lubiła to bez dwóch zdań, lubiła być jebana w ten sposób. O ...