1. W garażu...


    Data: 18.02.2020, Kategorie: Geje Autor: ulegly1975

    ... spodobał mu się mój pachnący moczem chuj, bo chociaż trzymałem go za łeb, to próbo­wał się odsunąć.
    
    - Co jest, kurwa? Nie podoba ci się mo­ja laska?! Może wolisz, cwelu, zrobić loda mojemu psu?
    
    - N...nie... już będę robił co każesz - obiecywał.
    
    - Coś ci nie wierzę - odpowiedziałem.
    
    Miałem nowy pomysł. Usiadłem na rozlatującym się łóżku. Gostek klęczał przy moich buciorach.
    
    - Wyliż mi glany - powiedziałem podsuwając mu jednego pod mordę.
    
    Teraz już robił co kazałem. Jeździł po ca­łej górnej stronie. Specjalnie nie dawałem mu podeszew do lizania, bo całe były uje­bane, a przecież jeszcze miał mi robić la­skę. Chuj stał mi maksymalnie. Z fioletowego, błyszczącego łba sączył się śluz. Zawsze idzie mi go sporo. Czasem jak fujara bryknie mi gdzieś na ulicy, to mam potem prawie całe mokre majtki.
    
    W końcu pozwoliłem mu lizać moje bo­se stopy. Może mu się spodobał ich słony smak, bo lizał je z dużym zapałem. Odlot był niezły. Najbardziej kręciło mnie, jak lizał podeszwy i dużego palucha. Ciepły język trochę łaskotał, ale to łaskotanie było zaje­biście relaksujące.
    
    - Wystarczy - powiedziałem, gdy mi się znudziło.
    
    Kazałem mu klęk­nąć na łóżku, tyłem do mnie.
    
    - A teraz zrobię ci to, co mój pies robi suce. Wyru­cham cię w dupę, cwelu.
    
    Pochyliłem go jak trzeba i nacelowałem kutasa. Żadne tam zabawy palcami czy poślizgi.. Po prostu pchnąłem. Zwy­czajnie, na suchara. Chuj nie wszedł, bo ten gnojek odchylił się sycząc z bólu.
    
    - Nie jęcz, ...
    ... gnoju!
    
    - Ale to boli.
    
    - Ma boleć. Zatkaj mordę! - powiedziałem, na wszelki wypadek kneblując mu gę­bę skarpetami.
    
    Spróbowałem znowu. Trzymałem gnoja jedną ręką, a drugą pomagałem sobie ładować wata do jego dupy. Naparłem z ca­łej siły. Złodziej zawył już czułem, że fiole­towa głowa siedzi w środku. Następne pchnięcie - i już pół fujary było w środku. Po trzecim razie cały chuj by' już w nim aż po same jaja. A dupę miał zajebiście cia­sną. Chyba nigdy przedtem nie było tam jeszcze żadnego chuja. Czułem, jak ściska mojego fiuta. Zacząłem ostrą jebankę... Wyjmowałem prawie całego fiuta, żeby na­tychmiast nabić go aż do końca. Było eks­tra. Tamten wił się z bólu, ale tłumiłem jego jęczenie skarpetami. Zajebista zaba­wa. Chwyciłem go za chuja. Nie stał tak jak mój, ale też nie był całkiem zwiędnięty. Nie przerywając ruchania na zmianę miętosiłem jego worek lub trzepałem mu chuja . Wyjąłem na chwilę kutasa z jego dupy i podsunąłem mu go do obrobienia.
    
    - Masz! Nie chciałeś przedtem, to posmakuj teraz - powie­działem, pakując mu go do gęby.
    
    Posuwałem go ostro w ryja. Chciałem, żeby kutas cały znikał w jego mordzie, ale trochę było z tym problemów, bo się nim dławi!. Wreszcie się w niego spompowałem. Tamten z oporem połknął moją śmietanę.
    
    - Teraz masz sobie zwalić - zgodziłem się.
    
    Koleś zaczął bawić się swoją laską. Spuścił się po chwili.
    
    - Spierdalaj! - powiedziałem na pożegnanie. - I najpierw pomyśl, jak znów będziesz chciał coś zajebać. 
«12»