1. W garażu...


    Data: 18.02.2020, Kategorie: Geje Autor: ulegly1975

    Mój szwagier zawsze najpierw zacznie ro­botę, a dopiero później myśli, czy uda mu się ją skończyć. Tym razem też tak było. Zadzwonił do mnie, żebym pojechał na je­go działkę przywieźć wiertarkę.
    
    Już po półgodzinie udowadniałem sobie i mojemu wilczurowi Szatanowi, którego wziąłem ze sobą, jak zajebiście potrafię ro­bić garaż tyłem, zwłaszcza że parking przed działkami był pusty, bo to środek grudnia. Zdziwiły mnie świeże ślady na śniegu przed i za furtką od działki szwagra. Otworzyłem bramkę. Pies od razu rzucił się, szczekając, w stronę altanki. Posze­dłem za nim. Zobaczyłem, że kłódka jest wyłamana, a drzwi uchylone. Zajrzałem do środka i zobaczyłem zasłaniającego się przed Szatanem kolesia. Wszystko było jasne, ale wrzasnąłem:
    
    - Co ty tu, kurwa, robisz?
    
    - Ja... ja... - jąkał się. - Wszystko powiem, tylko weź psa.
    
    - Szatan, noga! - złapałem psa za obrożę.
    
    Koleś trochę się odsłonił.
    
    - No to co tu robisz, chuju?! Co chciałeś zajebać?
    
    Zaczął coś tam pierdolić o bezrobotnych starych, że nie mają kasy, a on jest na przepustce z poprawczaka.
    
    - Co ty mi tu za ściemy wciskasz?
    
    - Nie, nie. To wszystko prawda.
    
    - E tam, nie wali mnie to, zadzwonimy po gumisiów, to im się potłumaczysz. Mo­że ci uwierzą.
    
    - Nie! - zobaczyłem, że tamten się na­straszył. - Zrobię dla ciebie co zechcesz, tylko nie dzwoń. Wiesz, jak mnie teraz złapią, to mi dojebią dodatkową karę.
    
    - O kurwa, ale się wzruszyłem.
    
    - Proszę cię. Naprawdę zrobię co będziesz chciał.
    
    Nie ...
    ... myślałem długo, co bym chciał. Ko­leś wyglądał jak trzeba. Nie wiem, ile miał lat, ale nie był dużo młodszy ode mnie. Chyba w domu naprawdę nie było najle­piej, bo chudy był jak patyk, niebieskie spodnie dresowe nie były najnowsze, tak samo jak i flek.
    
    - Wiem już, co zrobisz. Podejdź tu.
    
    Koleś zbliżył się, a ja przez dres złapałem go za fujarę mówiąc:
    
    - Pobawimy się. Jak się dobrze spiszesz, to może nikomu nic nie powiem.
    
    - Zrobię co będziesz chciał – powiedział cicho.
    
    Widziałem, że się wstydzi, bo zrobił się czerwony. To mnie podjarało. Chuj zaczy­nał mi twardnieć.
    
    - Coś mówiłeś? Nic nie słyszę? Powtórz, cwelu!
    
    - Zrobię co zechcesz – powiedział spuszczając głowę.
    
    To mi się nie spodobało, więc złapałem go za głowę i wrzasnąłem prosto do ucha:
    
    - Głośniej!
    
    Na to pies zaczął ujadać i musiałem go uspokoić. Za chwilę wróciłem do gnojka.
    
    - To jak?
    
    - Zrobię co zechcesz - odpowiedział, teraz już patrząc jak trzeba.
    
    Złapałem złodzieja za spodnie i opuściłem mu je do kostek razem z majtkami. Zobaczyłem skurczonego od zimna fiuta. Mo­ja pała była teraz w całkiem innym stanie. Wyprężona maksymalnie, śliniła się w majt­kach. Nie mogłem się doczekać, aż zniknie w jego mordzie, ale powoli odpinałem guzi­ki w rozporku moich spodni. Cwel klęczał przede mną i na pewno już wiedział, co go czeka. Odpiąłem ostatni guzik. Spodnie zje­chały w dół. Za moment wywaliłem z gatek swojego chuja. Wypucuj go dokładnie - nakazałem podsuwając mu pałę pod nos.
    
    Nie ...
«12»