1. W czerwonym kapturku


    Data: 28.08.2022, Autor: EwaGreen

    CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
    
    Biegłam przez las, odnajdując niewidoczną w ciemności ścieżkę wśród drzew. Ramionami rozgarniałam gałęzie, które zahaczyły o kaptur czerwonego płaszcza. Uderzyły w twarz zostawiając drobne zadrapania.
    
    Coś mnie przyciągało, niemal uwodziło nakazując iść przed siebie. Czułam na sobie jarzmo obcej woli. Silnej. Nieokiełznanej. Dzikiej. Nie krępującej, lecz wyzwalającej najgłębiej skrywane pragnienia.
    
    Drzewa przerzedziły się i wpadłam na polanę rozświetloną przez blask pełnego księżyca. Zarośla po przeciwnej stronie zaszeleściły, wyłonił się z nich wilk. Olbrzymi basior przewyższający mnie wzrostem. Krucza sierść lśniła niby nakrapiana diamentowym pyłem, mocarne łapy głucho uderzyły w ziemię. Jednym susem pokonał dzielącą nad odległość. Strzygł uszami, wargi uniósł odsłaniając śnieżne zęby. Nie potrafiłam oderwać spojrzenia od szarych ślepi tak podobnych do oczu obcego, który przybył kilka wieczorów temu do miasteczka.
    
    Strach czaił się gdzieś w głębi umysłu, ale nim wypełznął zmienił się w ciekawość oraz oczekiwanie. Pełne napięcia i zniecierpliwienia. Wyciągnęłam rękę z wahaniem gładząc jedwabiste futro. Jego ślepia rozbłysły.
    
    Wilk z gracją uniósł się na tylnych łapach, zmieniając się we wstrząsająco ludzkie stworzenie. Badałam potężną sylwetkę, szerokie ramiona, mocny tors pokryty nieco rzadszym futrem niż grzbiet, przednie łapy łudząco podobne do ludzkich dłoni uzbrojonych w pazury. Jednak to gigantyczny członek, ...
    ... wyrastający spomiędzy gęstej skołtunionej sierści, opleciony postronkami czarnych żył, hipnotycznie kołyszący się między udami grubości pni, zwieńczony jądrami wielkości dorodnych jabłek przykuł moją uwagę. Pęczniał z każdą sekundą.
    
    Podniecenie wybuchło w moim podbrzuszu, zalewając żarem całe ciało.
    
    Drgające lekko nozdrza był jedynym ostrzeżeniem. Pchnął mnie na miękką trawę i jednym cięciem ostrych jak brzytwy pazurów rozdarł moje odzienie. Gdzieś tam pojawiła się myśl, że to przecież zwierzę, że to zakazane. Mimo to bez cienia wstydu ściągnęłam z siebie resztki sukni, bielizny oraz płaszcza.
    
    Byłam naga, zdana na łaskę żądzy bestii. Jęknęłam, gdy zebrał półkule piersi w potężne łapy, bawiąc się przez moment sterczącymi sutkami. Szpony kreśliły jasne linie, przyjemnie drażniąc wrażliwą skórę.
    
    Nagle szarpnięciem rozłożył moje nogi nurkując między uda oblepione sączącą się spomiędzy nich wilgocią. Długi, szorstki język, pokryty jakby wypustkami natarł na kobiecość. Zatańczył wokół wejścia do pochwy smakując soki, by długim pociągnięciem dotrzeć do łechtaczki. Krzyknęłam, wyginając się w łuk. Wilk warknął z zadowoleniem, intensyfikując pieszczotę. To było jak najwymyślniejsza z tortur prowadząca mnie prosto na szczyt. Gwałtowny orgazm przetoczył się przez moje ciało, wytrącając z umysłu wszelkie wątpliwości.
    
    Spojrzałam w szare, lśniące dzikością ślepia i zrozumiałam, że to dopiero początek, że otrzymałam dar jakiego tak niewiele kobiet dostąpiło. Poddałam się, czując jak ...
«123»