1. "Rok 2064" - Czesc pierwsza: „Zona numer trzy” Rozdzial III - "Albin rura do zapchania" Czesc 2


    Data: 24.08.2022, Kategorie: Geje Autor: Yake Osi

    ... myśli – Co zrobić, by grać dziewicę i go nie spłoszyć? Sam bym mu go wyciągnął, ale udawałem nieśmiałego i zawstydzonego. A mój język chciał się wyrwać i oblizać lubieżnie wargi. On patrzył na mnie z góry i się odezwał.– Chuj, to sekret, co? Kufa, co ja obię, krfa, kurfa – i rozpinał rozporek, opuścił spodnie do kolan, uniósł koszulę i zobaczyłem zielone bokserki, z mocno wypchanym kroczem. – Kufa, to poebane, chuj, no a pierdole. Ty jak chujowo, to ci mówię i chuj .. stop – skinąłem głową skromnie, nie mogąc się doczekać na rozwój wydarzeń. W środku mnie ściskało z podniecenia, jajka bolały jakbym sobie kręcił wora. – Kurde, zdejmuj te gacie szybciuchno, bo te jaja zniosę – tylko o tym myślałem. On chwiejąc się lekko oparty o drzwi, wypiął biodra i ściągnął bieliznę. Ten szybki ruch pozbawiony wstydu, objawił mi to na co czekałem od poprzednich wakacji. Lekko oliwkowa skóra nóg i brzucha, a między nimi mleczny pas skóry. Lekki zarost nóg przechodzący przez pachwiny na jajka, by mocniej zarysować się na podbrzuszu i ścieżka miłości prowadząca do pępka wyznaczona delikatnym owłosieniem. A w tym wszystkim zatopiony majestatyczny kutas. Biały, długi wał na kilkanaście centymetrów, swobodnie zwisający. Jego odznaczająca się żołądź, skrywana długim napletkiem. No i jaja duże, kształtne, w długim worku moszny. Chciałem zawyć z zachwytu, całować i pieścić, wąchać ale to by odkryło przed nim moją prawdziwą naturę. Więc jak skromna pensjonarka z wypiekami na twarzy patrzyłem na to ...
    ... cudeńko i czekałem na jego gest w bezruchu – No, kufa odechciało się, co?– Nie, OK, tylko taki duży. No, nie myślałem, że aż taki – rozpływałem się udawanej nieśmiałości. Jak to się mówi? „Ą i ę, bułkę przez bibułkę, a kutasa najchętniej całą garścią”? I tak też zrobiłem. Powoli drżącą ręką go chwyciłem, był ciepły i wiotki. Udając prawiczka, i walcząc ze swoją żądzą, pochyliłem się nieśmiało do jego czubeczka językiem. On głęboko westchnął. Tak, czułem ten samczy zapach i resztek dezodorantu. Pierwszy smak to ostro-słony, mimo suszenia przez niego główki kutasa papierem toaletowym. Zawsze, nawet jak się suszy, to pozostaje gdzieś kropla moczu. Nie przeszkadzało mi. Pamiętałem smak brudnego kutasa Gawrońskiego, więc akurat ten smak był niczym w porównaniu z tamtym. Trzymałem tego chuja w ręce. Powoli moja dłoń zaczęła się poruszać pociągłymi ruchami. Kutas nabrzmiewał, rozciągał się wszerz i wzdłuż. Tężał w palcach. On oddychał głośniej, a ja widziałem duży, czerwony łeb fiuta, który otwierał swoją dziurkę, jakby w uśmiechu i chciał powiedzieć: – No, już dawaj swe usteczka. Obejmij mnie nimi, bo chcę się zanurzyć w twoim gardle. No, chodź słodziaku – otworzyłem usta, wysunąłem język i zacząłem go obijać wielkim czubem. Spojrzałem w górę. Andrzej miał zamknięte oczy, a ja w końcu zamknąłem w swoich ustach ten wielką głowę siura. Językiem osaczałem go z każdej strony, wywijając esy floresy.– Kurwa, o ty, ahhh – usłyszałem z góry. Głębokie westchnięcia, czyli jak na razie jest ...
«12...678...»