1. "Rok 2064" - Czesc pierwsza: „Zona numer trzy” Rozdzial III - "Albin rura do zapchania" Czesc 2


    Data: 24.08.2022, Kategorie: Geje Autor: Yake Osi

    – Kurwa, ja idę szczać, a wy już polewajcie, bo mnie dziś moja wkurwiła, wydymała mnie, nie przyszła. Kurwa księżniczka, ona do zawodówki na imprezę nie przyjdzie przecież – to był głos mojej fascynacji seksualnej. Po chwili wszedł do kabiny obok i słyszałem jak z jego kutasa leje się mocny strumień moczu. Szkoda, że ściany między kabinami są murowane i nie ma w nich żadnej dziurki, by można było go podejrzeć. Chwilę to trwało, nim skończył. Słyszałem jak odrywa kawałek papieru toaletowego, pewnie do wysuszenia główki kutaska i dźwięk zamykanego zamka błyskawicznego. Potem już tylko szum spłukiwanej wody i trzaśnięcie drzwiami kabiny.– O ja pierdolę, Marek coś ty za gorzałę kupił? – usłyszałem głos Andrzeja.– No jaką, jaką? Ruską. Dobrą, bo tanią. I mamy literka w cenie połówki – odpowiedział Marek, którego kojarzyłem jako wysokiego blondyna z nieciekawą cerą.– Co się cykasz Andrzejku? Jest butelka, jest impreza i starczyło na dużą butlę Fanty – odezwał się trzeci głos rechocząc.– Kurwa, panowie, ale my się tym usmarujemy równo i do obucha – przesadnie oburzał się Andrzej.– A wy panowie teraz możecie mistrza Ireczka wycałować po dupie – dodał ten trzeci. – Czary mary i mamy szklankę.– O ja pierdolę, jaki zaradny, ale po dupie całuj się sam, jak potrafisz – recholał blondyn. – Może ty jak pies i jaja sobie liżesz.– Marek zaraz ci przypierdolę, w ten rozhahany ryj! Nie jestem człowiekiem gumą, sam pewnie sobie kutasa usteczkami obciągasz. Polewaj, bo się ściemnia.– Kurwa, ...
    ... Marek nie po pół szklany, bo kora tu zdusimy.– Oj, panienki, walimy nasze kawalerskie – wyraźnie podniecony tokował Marek „Polejwóda”.– Co to za gorzała?– „Kremlowska”, czy jakoś tak.- Ja pierdolę, to „karbidówka” żebyśmy nie poślepli.Siedziałem w kabinie z ciężką głową, świat ciągle mi wirował, tak samo jak ściskał się mój żołądek. Było mi niedobrze. Opierałem głowę o zimne kafelki ściany kabiny. „Kurwa” – myślałem – „ile tu oni będą siedzieli?”. Ta muzyka dochodząca z dołu, ich gadanina, głupie dowcipy, dym papierosowy, to wszystko szumiało mi w głowie. Wszystko, co ze mną się działo w tej chwili, było odrealnione. Miałem wrażenie, że siedzę gdzieś oddzielony od rzeczywistości, kształty przed moimi oczyma zmieniały właściwe proporcje, to wydłużały się, to kurczyły, falując. Dobiegające z zewnątrz słowa pohukiwały echem w mojej głowie, a słowa zatracały swój sens, odbijając się bólem pod czaszką. Czasami otwierały się drzwi do toalety: ktoś wchodził do sąsiedniej kabiny, oddawał to do czego zmuszała go matka natura i wychodził. Ktoś łapał się na „dziobka” u biesiadujących na parapecie, a ja trwałem w pozycji siedzącej. Moje ciało straciło witalność, najchętniej bym się tu położył, spał ale resztki świadomości mówiły mi, że muszę wrócić do domu ciotki. Czas sobie mijał w swoim rytmie, a ja powoli odzyskiwałem świadomość. Kabina nie była już taka klaustrofobiczna. Ściany przestały falować, a z rozmów toczących się przy parapecie docierał do mnie ich sens, choć ich słowa zaczynały ...
«1234...10»