1. Mama kolegi


    Data: 17.04.2022, Kategorie: Mamuśki Zdrada bielizna, Autor: lubie_stringi

    Moja historia wydarzyła się trzy tygodnie temu, i od tego czasu, to co się wydarzyło nie daje mi spokoju. Jestem zwykłym chłopakiem, 21 lat. Studiuję w Warszawie (nie ważne co) na 2 roku. W weekendy powracam do domu aby uzupełnić "sakiewkę", a także zapasy żywności. Ogólnie pochodzę z małej mieściny niedaleko Katowic (Śląskie jakby ktoś nie wiedział). Akurat tuż po rozpoczęciu 3 semestru nauki, już po pierwszych czterech tygodniach nauki powróciłem na długi weekend do domu, aby zobaczyć się z rodzicami, umówić się z kolegami na piwko, może jakieś dicho w Katowicach. Właśnie wtedy się ta historia zaczęła.
    
    Osiedle, na którym mieszkałem było stosunkowo małe. Około 200 mieszkańców. Odkąd pamiętam, mieliśmy tutaj swoją stałą paczkę, kilku kolegów, dwie koleżanki. Zawsze wszystko razem robiliśmy, np. gra w piłkę, nauka, imprezy, mecze... Jeden z moich przyjaciół - Michał (jeden z moich lepszych kumpli) - przyznam szczerze i bez bicia - miał fajną mamę. Nie tylko ze względu na wygląd, ale też i na charakter. Na imię miała Grażyna. Jeżeli już napomknąłem o wyglądzie, to opiszę. Była niższa ode mnie (ja 173 cm wzrostu) około 165 cm wzrostu. Szczupła, zgrabne nóżki. Biust - taki średni, ładnie uformowany, jędrny. Ładna twarz, praktycznie bez zmarszczek (a miała 44 lata). Ogólnie ujmując, bardzo zadbana, ładnie się ubierała - np. raz ją widziałem na przystanku, jak czekała na mini-busa - lato, miała na sobie krótką spódniczkę (tuż nad kolana), biała koszula z dekoltem, z którego ...
    ... wystawały koronki białego stanika. Nogi starannie opalone (czekoladka - mmm) widać, że niedawno smarowane jakimś balsamem na szpileczkach.
    
    Albo inna sytuacja - spotkałem ją w Biedronie (market) z synem. Miała wtedy na sobie jasne, obcisłe jeansy. Bardzo fajnie leżały jej na tyłeczku. Koszulka też z dekoltem. Jak sobie to przypomnę, to aż mi się głupio robi, że się tak patrzyłem w jej dekolt, a ona to na pewno widziała. Ona sama pracowała w jednym z marketów w naszym mieście. Oczywiście jestem tam stałym bywalcem, między innymi dlatego, że mam blisko, a także, że ona tam pracuje. Raz była taka sytuacja, że wybrałem się do tego marketu po coś do picia. Akurat mamy Michała nie było na kasie, więc postanowiłem ruszyć w sklep. Wiem, że była w pracy, bo ją widziałem rano jak ją mąż odwoził. Przechodząc jednym z korytarzy spotkałem ją. Miałem szczęście w tym dniu i to wielkie: raz była na stoisku z napojami, a dwa układała jakieś produkty na jednej z najniższych półek, więc była schylona, a wręcz wypięta tyłeczkiem do mnie (nie widziała mnie nawet), a po trzecie wystawały jej zaje*iste czarne stringi. Stanąłem gdzieś z boku za nią i się patrzyłem. Gratka dla mego oka trwała około 2 minuty. Dwie minuty wpatrywania się w ten słodziutki tyłeczek! W końcu wstała, odwróciła się, zobaczyła mnie, powiedziałem "dzień dobry", uśmiechnęła się i poszła do magazynu. Wziąłem więc oranżadę i poszedłem do kasy. Tego samego dnia moja wyobraźnia była na tyle bujna, że musiałem się wyładować w zaciszu ...
«1234...7»