1. Nadzieja


    Data: 27.03.2022, Kategorie: delikatnie, Zdrada Autor: oodon

    ... biura.
    
    Lubiła go. Mimo, że była tylko sprzątaczką, zawsze był dla niej miły, co niestety nie było zbyt powszechne w tej firmie.
    
    Zagadywał ją, często przystawał i parę minut rozmawiali o jakiś głupotach. Potrafił ją rozśmieszyć, co zawsze ceniła u mężczyzn. Fajny.
    
    Jednak dzisiejszy dotyk, w połączeniu z wściekłością na męża pobudził w niej dotychczas tłumione uczucia. Wiedziała, że nie powinna patrzeć na niego w ten sposób, była przecież mężatką, jednak kiedy jej dotknął, poczuła niespodziewany, mocny dreszcz podniecenia.
    
    Nie była naiwna, widziała, że ona też na niego działa, choć nie rozumiała dlaczego. Od sprzątających koleżanek słyszała plotki, że coś go kiedyś łączyło z tą wysoką, piękną blondynką, do której śliniło się wielu mężczyźni w firmie. Jednak kiedy zobaczyła ich razem, od razu widziała, że cokolwiek to było, z jego strony było skończone.
    
    Skończone czy nie, jak ktoś, kto miał taką piękność może zwrócić uwagę na taką przeciętną grubaskę?
    
    Raz jeszcze przypomniała sobie jego dotyk. Wyobraziła sobie, że dotyka jej, przyciąga do siebie, zaczyna całować...
    
    Jej dłoń przesunęła się na pokrytą pianą pierś i zaczęła ją gładzić, delikatnie drażniąc sutek.
    
    Całuje ją i zaczyna pieścić jej ciało, plecy, pośladki...
    
    Druga jej dłoń wsunęła się niepewnie miedzy uda i zaczęła się miarowo poruszać.
    
    Są w jakimś pięknym hotelu. Rozbiera ją i kładzie na łóżko. Całuje ją i dotyka, kładzie się na niej i zaczynają się kochać...
    
    Zagryzła wargi jęcząc ...
    ... cichutko, kiedy jej ciałem wstrząsał orgazm.
    
    Kolejny dzień był dla Tomka jeszcze gorszy niż poprzedni. Szaleństwo raportowania osiągnęło apogeum. Kiedy zdecydowali z Grześkiem, że koniec na dziś, za oknami dawno było już zupełnie ciemno.
    
    – Ja pierdolę, jak to się skończy, biorę tydzień urlopu – sapnął Grzesiek, pakując laptopa do torby.
    
    – Ta, zobaczysz jak ci stary podpisze – mruknął Tomek prostując obolałe plecy.
    
    Mijając drzemiącego na recepcji leciwego strażnika wyszli na prawie pusty parking. Przenikliwy, lodowaty wiatr zmuszał do przyspieszenia kroku.
    
    – Dobra, to nara.
    
    – No do jutra.
    
    Grzesiek odjechał już, kiedy Tomek wciąż przeszukiwał kieszenie.
    
    – Nosz kurwa, gdzie te kluczyki...
    
    Niechętnie zawrócił do biura.
    
    Szybkim krokiem szedł korytarzem, kiedy usłyszał głośny stukot z jednego z biur. Ciekawy, kto jeszcze siedzi tak długo zajrzał do środka. Na wprost drzwi zobaczył wypięte w swoją stronę pośladki. Małgosia na kolanach podnosiła spod biurka rozsypane z przewróconego kubka ołówki i długopisy. Kiedy zaczerwieniona wyczołgała się spod niego, stanęła twarzą w twarz z Tomkiem.
    
    Uświadomiła sobie, że stał gapiąc się na jej tyłek i czerwień na jej twarzy pogłębiła się.
    
    – Dzień dobry panie Tomku.
    
    – Chyba dobry wieczór – odparł głupkowato, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, skrępowany faktem, że dał się przyłapać.
    
    Dziewczyna spąsowiała jeszcze bardziej. Mruknęła coś niezrozumiale i chciała wyjść z pokoju.
    
    Tomek przytrzymał ją za ...
«1...345...»