1. Czas siewu


    Data: 12.03.2022, Kategorie: ostrzeżenie, Incest ciąża, kazirodztwo, Autor: Ravenheart

    ... uciążliwością. Uciążliwe kłucie pleców – nieodłączny towarzysz jej codzienności, doskwierało coraz mocniej. Na szczęście jednak zbliżająca się powoli noc przynosiła nadzieję na ulgę.
    
    Dzieciaki były już ułożone do snu, zwierzęta nakarmione, domowa krzątanina ukończona. Kres kolejnego, pracowitego dzionka. Za chwilę wieczór dojrzeje, a po nim cicho przyjdzie noc, pogrążając świat w mroku i zapomnieniu. Zresztą, na dworze lipcowa ciemność już rozpostarła swoją zasłonę. Dobrze przynajmniej, że nowe, oliwne lampy dawały izbie trochę światła. Ich złocisty, migotliwy blask wyczarowywał na ścianach tańczące cienie, na które tak lubiła patrzeć, gdy jeszcze była dzieckiem. Teraz jednak to nie gra światełek, ale słodka ociężałość i zapowiedź spoczynku dawała jej przyjemne poczucie owocnie spędzonego dnia.
    
    Uznała, że dobrze będzie jeszcze wlać w żyły odrobinę rozgrzewającego ducha alkoholu. Wstała więc i sięgnęła ku półce zawieszonej na tyle wysoko, żeby dzieciaki nie mogły się do niej dostać. Ostrożnie zdjęła pękatą butelkę i postawiła ją na stole razem z dwoma glinianymi kubkami. „Nie ma to jak wychylić wódkę własnej roboty po całodziennym znoju” – pomyślała i nalała sobie gorzałki; szczodrze, aż po sam brzeg naczynia.
    
    Przez moment ważyła kubek w dłoni, po czym przytknęła go do ust i pociągnęła spory haust. Paliło w gardło, ale lubiła ten smak i ten gorąc, który zaraz potem rozlewał się w żyłach. Uśmiechnęła się do siebie i powtórnie skosztowała. Czuła, jak alkohol ...
    ... wzbudza w niej rozchodzącą się od brzucha falę przyjemnego ciepła. Poluźniła białą bluzkę, bo nagle wydało się jej, że zbyt mocno opina piersi.
    
    Chwilę potem drzwi otworzyły się, ukazując sylwetkę zwalistego mężczyzny. Był wysoki, potężny w barach, choć trudy życia nieco już przygięły jego postać, a ogorzałą twarz poorały zmarszczkami. Dziewczyna uniosła wzrok i uśmiechnęła się.
    
    – A cośta, ojciec, jużeście skończyli? Myślałam, że wam dłużej zejdzie.
    
    – Jużci, skończyłem. I mi się tak zdało, że dłużej zmitrężę, ale młody Jaśko podskoczył z pomocą i samowtór żeśmy wszystkie te worki przerzucili. Młody on, to i silny. – Mężczyzna uśmiechnął się krzywo. – A pewnie i myśli, że jak zasłuży się, to mu cię na żonę oddam.
    
    – Abo to dacie? Tać wiem, że nie. Ino gadacie mu po próżnicy i dym w oczy puszczacie. – Wzruszyła ramionami.
    
    Mężczyzna siadł ciężko na ławie, aż ta zatrzeszczała pod jego ciężarem.
    
    – A ty byś nie chciała? – spytał, z uśmiechem, patrząc na nią uważnie spod krzaczastych brwi.
    
    – Przeca ojciec wiecie. Zresztą, jakby mnie od was zabrał, to kto by wam pomógł z obejściem? A kto dzieciuchów przypilnuje? I to nie swoich. Niby ten Jasiek taki wyrywny? Zresztą, gdzie mi tam do obcego domu leźć? Samiście mówili, że nigdzie mi lepiej nie będzie.
    
    – Prawda. – Pokiwał głową. – Wiedziałem, żeś mądra dziewka, córuchno. Jak los mi matkę twoją odebrał, to już mi się zdało, że nic dobrego w życiu mi nie pisane… Że teraz to już ino żałość i sromota. Ale ty mi wszystko ...
«1234...11»