1. Gra serc


    Data: 18.01.2022, Kategorie: Lesbijki Romantyczne niemka, praca, miłość, Autor: paty_128

    Część następna i ostatnia po "Ucieczce"
    
    Nagle zza zakrętu wyskoczył kolejny samochód. Odbił tego koziołkującego na moją ukochaną, jak piłeczkę pingpongową, które spoczęło na dachu. Ogarnęła mnie niesamowita ulga, choć trzęsłam się cała i dzwoniło mi w uszach. Natychmiast wygrzebałam się z chevroleta od strony kierowcy. Podbiegłam do ukochanej. Odrzuciła pistolet, który wpadając w poślizg po kamieniach ostatecznie wylądował w wodzie. Przytuliła mnie mocno. Gdzieś w tle zawyły syreny, a ona nadal trzymała mnie w ramionach.
    
    – Myślałam, że to koniec... – szepnęła, jej oddech delikatnie muskał moje czoło. Zostawiła na nim pocałunek.
    
    – Ćśśś, nic nie mów.
    
    – Jakby co, to był to wypadek
    
    – Rozumiem.
    
    Zostałyśmy na dziesięć dni w Hamburgu, by poskładać myśli i ułożyć plan, co dalej. Z gazet dowiedziałyśmy się, że faktycznie był to nielegalny wyścig a my po prostu byłyśmy w złym miejscu o złej porze. Oni tak samo.
    
    Spodobała mi się nowa kultura, otwarci i radośni ludzie. Pomocni, wyrozumiali i tolerancyjni. Odkurzyłam trochę moją mózgową szufladkę z zawartością niemieckich słówek. Szacowałam, że było ich nie więcej niż sto. Gdy nie dawałam rady dogadać się w ich ojczystym języku, próbowałam z angielskim. Na szczęście wtedy do akcji wkraczała Kate, więc wszystko było już pod kontrolą.
    
    Nie gotowałyśmy, nie miałyśmy na to ochoty. Chodziłyśmy na miasto do różnych restauracji. Najczęściej zamawiałyśmy podobno tradycyjne danie zachodnich sąsiadów – golonka, kapusta ...
    ... kiszona i ziemniaki.
    
    Przyszedł jednak czas na powrót z tęsknoty za własnym mieszkaniem i tym, co znane. Kate dostała od swoich „znajomych” SMSa z pogróżkami, z którego dowiedziała się, że Rudy i paru jego przydupasów zginęli. Mogłyśmy odetchnąć i bez obaw wsiąść w autobus do Polski. I zniszczyć ich laboratorium z nowym narkotykiem. Po ataku jej kumple będą próbowali ją znaleźć. Powiedzenie „wsadzić kij w mrowisko” pasowało tu idealnie. Przy śniadaniu przedstawiłam jej mój plan.
    
    – Zakończmy to i zaszyjmy się na dłużej w Niemczech. Pamiętasz syna mojej ciotki ze wsi? On pracował tutaj. – Chwyciłam ją za dłonie, zmierzyła mnie zielonymi oczami – To może być dla nas szansa. Coś pamiętam ze szkoły, słownik w dłoń...
    
    – Nie wiem, czy to dobry pomysł. I nie mam pewności, że... – westchnęła – że wyjdę z tego cało.
    
    – Nie mów tak. Przez jakiś czas będziemy prowadzić przeciętne życie. Co dalej, czas pokaże.
    
    – Przemyślę to jeszcze, na razie pozostawiam pomysł bez odpowiedzi. Pij herbatę, bo już prawie zimna.
    
    Długo nie dawała mi odpowiedzi. Nie poganiałam jej, miałyśmy przecież czas. Czekałam cierpliwie, aż sama podejmie temat. Omijałam go szerokim łukiem, praktycznie wcale nie rozmawialiśmy o ucieczkach, zemstach ani niczym wychodzącym poza schemat rozmów dwóch przeciętnych osób po ślubie. To dało mi siłę i wiarę w lepszą, bezpieczniejszą przyszłość. Jak się później okazało, ta przyszłość była najbardziej krętą i zarośniętą chaszczami drogą, jaką było mi dane przejść... Pełną ...
«1234...51»