1. Felix znaczy szczęściarz


    Data: 10.12.2021, Kategorie: klasyczne, Romantyczne retrospekcja, Autor: natchniona chwila

    ... Jedyna kobieta, która kiedykolwiek miała dla niego jakieś znaczenie. Jedyna, która dotarła głębiej w jego świadomość. Była jak drzazga wbita boleśnie w skórę, a której mimo to, ani myślał wyciągać. Do czasu...
    
    Oczami wyobraźni widział scenę rozgrywającą się dokładnie w tym samym miejscu niespełna trzy tygodnie temu. To samo pomieszczenie, to samo niezwykle uporządkowane biurko. Ten sam sufit nad głową. Anna. Zaciągnął się powietrzem w myślach przywołując jej zapach, niesamowicie pociągającą woń jej ciała zmieszaną z kropelką perfum z najwyższej półki. Calvin Klein, Euphoria. Odurzało go to, przeszkadzało w racjonalnym myśleniu, na czym i tak nie mógł się skupić. Odpowiedzialny za ten stan rzeczy bursztynowy napój patrzący z pogardą z trzymanej przez niego kryształowej szklanki również pachniał cudownie. Felix wyobrażał sobie, jak kobieta z jego wspomnień unosi do obrysowanych karmazynową szminką ust szklankę i patrząc na niego spod rzęs przejeżdża językiem po jej krawędzi. Teraz nie miał już wyboru, racząc się nadal kojącym nerwy napojem bogów kasyn i hazardu podążył za wspomnieniami. Anna.
    
    Pamiętał wszystko ze szczegółami. Tego wieczoru pierwszy raz od ponad dwóch miesięcy odmówił sobie procentów. Był skupiony na zdobyciu tego, czego tak bardzo pragnął. Jednocześnie umysł mąciło mu spojrzenie oczu w kolorze Burbona. Alkohol do niej pasował. A on uwielbiał alkohol.
    
    Siedzieli po przeciwległych stronach biurka a ich twarze oświetlała goła żarówka lampy rodem ze ...
    ... starych filmów detektywistycznych, w szczególności scen przesłuchań. Ich spotkanie nie miało jednak nic wspólnego z przesłuchaniem. Oboje upajali się whiskey oraz słodką chwilą oczekiwania na to, co miało wydarzyć się kilka minut później. Jak gdyby czytała mu w myślach Anna wstała, nadal dzierżąc w dłoni szklankę obeszła biurko naokoło i w ciszy oparła się o nie po jego stronie. Za to ją uwielbiał, nie gadała. Cały ten wieczór miał upłynąć im bez zbędnych dźwięków i żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Oboje mieli zupełnie inne plany niż filozoficzne rozmowy o wpływie ustawienia gwiazd na regularność cyklu miesiączkowego mieszkanek Jamajki.
    
    Pochyliła się nad nim serwując mu jeszcze większą dawkę uzależniającego zapachu wzbogaconego o woń niebiańskiej cieczy, o dziwo znajdującej się jeszcze w jej szklance, która już znajdowała się na starannie ułożonym stosie papierów do podpisu. Kiedy jej palce sięgnęły jego ramion z ust ich obojga wydobyło się ciche westchnienie symbolizujące koniec oczekiwania.
    
    Kierując się pierwotnym instynktem pociągnął ją na swoje kolana i przyciągając jej ciało do swojego. Jego język przesunął się delikatnie po jej górnej wardze zostawiając jej ułamek sekundy na ostateczną decyzję. Jęknęła. Jej ciało było równie, jeśli nie bardziej spragnione doznań. Rozsunęła usta zapraszając go do środka, a on wykorzystał zaproszenie wpijając się w nie z niebywałą namiętnością. Jego dłonie w mgnieniu oka odnalazły zapięcie od stanika i rozprawiły się z nim zanim ...
«123»