1. Wspomnienia z dziecinstwa - Dojrzewanie cz.5


    Data: 11.11.2021, Kategorie: Pierwszy raz Autor: Venom

    Mijały dni, a Aneta nie dawała znaku żeby się spotkać. Wreszcie zobaczyłem je na przerwie w szkole. Kiwnęła głową z daleka, a Marta pomachała ręką i uśmiechała się. Oczywiście nie przeszło to uwadze kolegów. Musiałem się tłumaczyć, że pomagam im w matematyce bo mama mi kazała. Patrzyli podejrzliwie, gdyż to nie tłumaczyło radosnego nastawienia "rudej małpy". W dodatku Marta stała teraz pod budynkiem szkoły i machała wołając mnie.
    
    - Woła cię twoja dziewczyna - śmiali się - leć do swojej miłości. Czerwony ze wstydu podszedłem do niej.
    
    - Mogłabyś zawołać mnie po kryjomu, a nie przy wszystkich - rzuciłem na wstępie.
    
    - A co, wstydzisz się rozmawiać ze mną przy kolegach? - zapytała i trochę posmutniała.
    
    - Nie wstydzę się dziewczyny którą całowałem w....wiesz gdzie - powiedziałem z uśmiechem - po prostu wygadują głupoty i mnie denerwują.
    
    - Tak? To podaj rękę na powitanie - powiedziała wyciągając dłoń.
    
    W szkole żaden chłopak jej nie dotykał, bo ktoś wymyślił (oczywiście złośliwie), że jak któryś ją dotknie, to piegi przejdą na niego. Wszyscy wiedzieli że to głupota, ale mieli radochę. Nie wahałem się ani chwili i podałem jej swoją. Spojrzałem na kumpli, którzy otworzyli usta ze zdumienia. Żaden chłopak w szkole nie był tak odważny albo tak głupi.
    
    - Zabiją cię śmiechem - też patrzyła w tamtym kierunku.
    
    - Mam to gdzieś - odpowiedziałem szczerze - żeby wiedzieli jaka jesteś fajna, daję ci słowo honoru, że chciałby dotykać cię każdy z nich. Zaczęła się śmiać ...
    ... uradowana.
    
    - Potrafisz mi poprawić humor. Słuchaj, Aneta kazała ci przekazać żebyś po szkole wpadł do niej.
    
    - Spoko, a ty będziesz?
    
    - A chcesz?
    
    - Bardzo.
    
    - Skoro tak ładnie prosisz, to przyjdę - powiedziała z uśmiechem i wbiegła do budynku.
    
    Wróciłem do kolegów którzy nadal byli w szoku.
    
    - No, no, patrzcie, to chłopak rudej małpy, wreszcie się wydało - zaczął jeden.
    
    - Niedługo będzie piegowaty jak ona - dołożył drugi.
    
    - Zamknij gębę, bo sam ci ją zamknę - podszedłem do pierwszego. Mierzyliśmy się wzrokiem, ale widocznie zobaczył jaki jestem wściekły, bo odsunął się mrucząc:
    
    - Przecież żartujemy, nie? Czego się ciskasz?
    
    - Bo mnie wkurwiasz.
    
    W naszym gronie się nie bluzgało, a już na pewno nie na boisku szkolnym. Zrobiło to piorunujące wrażenie i zapadła cisza.
    
    - To o której dzisiaj gramy? - zaczął inny. Od razu zaczęli mówić o meczu po lekcjach, kto będzie grał, kogo najlepiej wybrać do drużyny, jakby zapomnieli o temacie.
    
    - A ty przyjdziesz? - spojrzeli na mnie.
    
    - Nie, będę się lizał z ryżą małpą - powiedziałem i odszedłem.
    
    - Ha, ha, dobre - zaczęli się śmiać jakbym opowiedział dobry żart. Tylko, jak na ironię, ja im powiedziałem prawdę.
    
    Gdy wszedłem do mieszkania Anety zauważyłem, że obydwie są owinięte ręcznikami kąpielowymi. Miały jeszcze wilgotne włosy i domyśliłem się że brały przysznic.
    
    - Spóźniłem się na coś? - zapytałem z uśmiechem.
    
    - Nie, jesteś w sama porę - odpowiedziała Aneta. Marta wstała z łóżka i zrzuciła ...
«1234...9»