1. Nosić swoją skórę cz. III


    Data: 21.09.2021, Kategorie: Blondynki, Hardcore, Autor: valkan

    ... nią złowrogo.
    
    Monika otworzyła usta, żeby wypowiedzieć słowa, które miała na języku, gdy nagle ogarnęło ją przerażenie, jakby wędrując we mgle, zatrzymała się i zobaczyła, że stoi o krok od przepaści.
    
    - Co masz na myśli? – zapytała ze strachem w oczach.
    
    - To, że nie wiem kto jest jego ojcem! – ostatnie słowo wykrzyczałem.
    
    Łzy popłynęły z jej pięknych oczu.
    
    - Bo na pewno, nie jestem nim ja! – to znowu mój krzyk.
    
    Monika łkała, ledwo łapiąc oddech. Jednak mnie nawet nie było jej żal. Po prostu czekałem na wyjaśnienia.
    
    - Czemu mi nie powiedziałaś? Wolałaś zniszczyć nas, niż zobaczyć ból na mojej twarzy. Nie dałaś mi dokonać wyboru.
    
    Dalej płakała.
    
    - Kto? – cicho zapytałem.
    
    Nie chciała odpowiedzieć.
    
    - Kto nim jest? – powtórzyłem pytanie – Z kim się puściłaś?
    
    Odpowiedziała dopiero po kilkunastu sekundach.
    
    - To Artur.
    
    Artur? Na początku nie wiedziałem o kim mówi, ale po chwili sobie przypomniałem. Tak, Artur, brat Mariusza i świadek na jego ślubie.
    
    - Ale przecież… - zacząłem – Ty go w ogóle znasz? Przecież widzieliśmy go tylko na ślubie, kiedy byłaś już w ciąży.
    
    To wszystko nie miało dla mnie sensu, ale po chwili mnie olśniło. Widzieliśmy Artura na ślubie i oczywiście na przyjęciu zaręczynowym, osiem miesięcy wcześniej.
    
    Przyjęcie zaręczynowe Mariusza i Izy. Tak, no właśnie. Przypominałem sobie niewinne pieszczoty pod stołem oraz późniejsze oburzenie i wyjście Moniki do łazienki. Czy to właśnie wtedy?
    
    Otworzyłem szeroko usta ze ...
    ... zdumienia. Monika wiedziała, że zrozumiałem.
    
    Nie było już nic do powiedzenia. Tylko pustka, taka jak przed nią, po niej i już zawsze.
    
    Straciłem wszystko. Wszystko.
    
    Z szoku wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
    
    Do sali weszła pielęgniarka. Zanim zdążyliśmy o cokolwiek zapytać, powiedziała:
    
    - Operacja waszego syna właśnie dobiegła końca.
    
    Naszego syna – w duchu prychnąłem pogardliwie.
    
    - Wszystko się udało – kontynuowała dziewczyna – Jego stan dalej jest ciężki, ale stabilny.
    
    Uśmiechnęła się i wyszła z sali zostawiając nas samych.
    
    Spojrzałem na Monikę jak na ostatniego śmiecia, obróciłem się na pięcie i też ruszyłem w stronę drzwi. Ona zawołała za mną:
    
    - Łukasz nie odchodź!
    
    Ja jednak zniknąłem za drzwiami.
    
    Wyszedłem ze szpitala i skierowałem się w stronę zieleni, która go otaczała.
    
    Chciałem odetchnąć świeżym powietrzem. Stałem pośród drzew i wdychałem chłodne, wiosenne powiewy wiatru. Uświadomiłem sobie, że dzisiaj jest pierwszy dzień reszty mojego życia.
    
    Nie wiem jak długo stałem w tym samym miejscu, ale gdy ocknąłem się z zadumy, dookoła mnie zapadał już zmrok. Widziałem, że zbiera się na deszcz. Chciałem już odejść, gdy nagle usłyszałem zbliżające się kroki. Odwróciłem się w stronę dochodzącego dźwięku i zobaczyłem zmierzającą w moją stronę Izę. Miała na sobie to same ubranie co wcześniej, spódnica do kolan i sportowa marynarka. Była dworze, więc zarzuciła na ramiona lekki płaszcz.
    
    Była tak niesamowicie piękna, gęste blond włosy i duży ...
«12...789...»