1. Nosić swoją skórę cz. III


    Data: 21.09.2021, Kategorie: Blondynki, Hardcore, Autor: valkan

    ... to, czego pragniesz, nie możesz czekać, aż ktoś ci to da. Trzeba być twardym, może wręcz bezwzględnym. Uwierz, niełatwo mi prosić, żebyś poświęcił rodzinę, bo ten cios dotknie niewinne osoby, a takie rzeczy nie leżą w mojej naturze. Ale powiedz tylko, że chcesz bym była twoja, a zostawię całe swoje życie za sobą i będę z tobą już na zawsze.
    
    Życie polega na podejmowaniu decyzji.
    
    Wpatrywałem się w nią poważnym spojrzeniem. Znowu musiałem dokonać wyboru, tak samo, jak przed pięcioma laty.
    
    - Jesteś niesamowita – zacząłem mówić – Jesteś inteligentna i piękna. Szczerze mówiąc to zastanawiam się, co my tu w ogóle robimy i dlaczego jesteśmy razem. W głębi duszy wiem, że wszystko jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, i że nie przetrwa, ale jeśli nawet tak będzie, to nie zmieni to faktu, że już coś wniosłaś do mojego życia, coś, czego w nim brakowało. Znaczysz dla mnie więcej, niż sobie wyobrażasz. Zanim się pojawiłaś, miałem Monikę i Pawła, i myślałem, że to mi wystarczy. Ale nie wystarcza. Już nie. Nie od ubiegłego dnia. Bycie z tobą sprawia, że znowu czuję się szczęśliwy.
    
    Iza uświadomiła sobie, że wstrzymuje oddech. Gdy skończyłem, niemal kręciło jej się w głowie.
    
    Po chwili powiedziałem:
    
    - Tak, chcę byś była moja.
    
    Rozpłakała się, a ja wziąłem ją w ramiona. Łkała ze szczęścia, drżały jej ramiona. Minęło parę minut zanim oderwaliśmy się od siebie. Potem ...
    ... wstaliśmy i w momencie gdy chciałem powiedzieć, że ją kocham, zadzwonił mój telefon. Z uśmiechem na twarzy podniosłem telefon i zerknąłem na wyświetlacz.
    
    Numer nieznany.
    
    Odebrałem patrząc przez okno. Na dworze znowu padał deszcz.
    
    Do mojego ucha dobiegał potok słów, ale mój mózg zarejestrował tylko kilka wyrazów.
    
    Pogorszenie. Wylew wewnętrzny. Nagła zapaść.
    
    Potem telefon wypadł mi z ręki. Uśmiech zniknął z ust Izy i spojrzała na moją twarz, która była bez wyrazu. W moim spojrzeniu nie było żadnych emocji. Zapatrzyłem się w jakiś punkt za oknem.
    
    - Łukasz, co się stało? – zapytała.
    
    Dopiero po chwili odpowiedziałem mechanicznym głosem:
    
    - Straciłem wspaniałego, pełnego życia pięcioletniego syna, przed którym otworem stał cały świat – dalej nie wykonałem nawet najmniejszego ruchu - Był dla mnie prawie wszystkim, Iza. Potrafisz to zrozumieć?
    
    - Jezu… - to był cichy szept Izy.
    
    Odwróciłem się i nic nie mówiąc szybko wyszedłem przed dom. Iza wybiegła za mną.
    
    Deszcz lał naprawdę mocno, wywołując wielki hałas.
    
    Ja ciągle nie wydając z siebie żadnego dźwięku uklęknąłem na mokrej trawie.
    
    Odchyliłem głowę do tyłu.
    
    W końcu wydałem z siebie potworny jazgot.
    
    Lecące z nieba grube krople deszczu wywoływały straszny szum, ale mimo to, Iza słyszała przedzierający się przez to wszystko krzyk. To ja krzyczałem. Krzyczałem jak szalony. I nie mogłem przestać. 
«12...891011»