1. Marzenia panny na wydaniu


    Data: 24.07.2021, Kategorie: Anal Creampie, Sex grupowy Brutalny sex Autor: DrKodein

    Pewien byłem, że już po imprezie, że Madzia zaraz zamówi taksówkę, że trzeba dopijać i się
    
    rozchodzić, że zobaczymy się na jej cholernym ślubie, że w białym welonie będzie
    
    zaprzysięgać swoją cudną dupę temu trollowi. Zostaliśmy we czwórkę: ja, Madzia, Patryś i
    
    śpiący Antek. Wieczór panieński Madzi przerodził się w noc i powoli zaczynać pieścić
    
    poranek.
    
    - A jakie masz marzenie erotyczne – wybełkotał Patryś – które musisz spełnić jeszcze
    
    przed ślubem?
    
    Zaśmiałem się głośno. Madzia też się zaśmiała i śmiała się długo, ale potem wsadziła
    
    palec w usta i się zamyśliła.
    
    - Serio – dobełktotał Patryś, przysuwając się do Madzi. – Ostre, żadnych pierdów.
    
    Siedzieli na kanapie naprzeciwko mnie. Madzia siedziała po turecku – była w
    
    obcisłych, spranych dżinsach i luźnej białej bluzce odsłaniającej ramiona. Co jakiś czas
    
    mogłem spojrzeć na odciśniętą w dżinsie sugestię mięsistej cipki. Na opalonej cerze odcinały
    
    się różowe ramiączka od biustonosza.
    
    Spojrzała na Patrysia i znów się roześmiała, ale widziałem w jej oczach, że coś
    
    przyszło jej do głowy i chciałoby wyjść ustami, gdyby ich nie zacisnęła. Patryś też to widział,
    
    mimo, że niewiele już widział.
    
    - Powiedz nam – powiedział z namaszczeniem. – Komu, jak nie nam?
    
    - I kiedy, jeśli nie teraz? – dodałem.
    
    Napiliśmy się, obserwując Madzię. Wodziła wzrokiem po suficie, próbując zgubić
    
    myśl wędrującą jej po głowie.
    
    - Za cztery dni będzie po tobie! – Zagrzmiał Patryś.
    
    - Zgaś ...
    ... górne światło – Madzia zwróciła się w moją stronę, zatykając usta Patrysia
    
    dłonią.
    
    Wstałem, zgasiłem i wróciłem na fotel. Siedzieliśmy w półmroku, poza jakąś odległą,
    
    mętną lampką, w pokoju było jeszcze kilka grubych świeczek. Roztapiały się wśród pustych
    
    butelek.
    
    - Wszystko zostaje tutaj – powiedziała Madzia.
    
    Patryś pokiwał głową. Ja rozłożyłem ręce. Jasne. Znamy się od stuleci. Tysiącleci!
    
    Zanim pojąłem co się dzieje, zgrzytnął suwak i dżinsy Madzi przeleciały przez pokój.
    
    Oparła stopy o stolik, rozkładając szeroko kawowe uda. Wąskie, siatkowane majteczki też
    
    miała różowe.
    
    Patryś znieruchomiał z rozchylonymi wargami.
    
    Madzia oblizała dwa najdłuższe palce u prawej dłoni i wepchnęła ją pod majteczki.
    
    - Mhhh – stęknęła cicho.
    
    Oparła się głębiej w kanapie, odsuwając stolik stopami i zaczęła masować swoją cipkę
    
    przez różową koronkę. Leżała z zamkniętymi oczami i oddychała coraz szybciej. Prawa dłoń
    
    wierciła się coraz gwałtowniej, Madzia odchyliła słodką, smukłą szyję do tyłu i jej koński
    
    ogon o barwie jesiennego liścia spłynął po ramieniu. Lewą dłonią odchyliła bluzkę, wyjęła
    
    duży, oliwkowy cycek z biustonosza i miętosiła go, jakby robiła to po raz pierwszy w życiu.
    
    Odleciała na chwilę, zostawiając nas zmrożonych jak kamienne posągi. Jebana dziwka
    
    naprawdę to robiła! W pokoju czuć już było zapach jej cipki.
    
    Otworzyła oczy, spojrzała w moją stronę – wzrok miała mętny – i wyprostowała nogę,
    
    kładąc stopę na moim kolanie. ...
«1234...9»