1. Ojciec chrzestny 4


    Data: 15.07.2021, Kategorie: Zdrada Autor: EL BARONE

    ... kochanie, czuję, że musi się mną zając lekarz, jest naprawdę źle – wystękał po jakimś czasie mężczyzna.Gabrysia wstała i podeszła do półki, na której leżał jej telefon. Wzięła go i wykręciła numer na pogotowie. Gdy cyfry były już wystukane, zamiast zielonej słuchawki nacisnęła czerwoną i przyłożyła sobie komórkę do ucha. Do wyłączonego telefonu, zdenerwowanym głosem powiedziała o swoim chorym wujku i podała adres, pod którym się znajdują, po czym odłożyła go z powrotem na półkę. Usiadła znów przy łóżku chorego, który czekał wciąż na karetkę nie mając pojęcia, że jego córka chrzestna tylko udawała, że dzwoni na pogotowie. Niedługo oceniła, że Albert czuje się już tak źle, iż nie da rady nawet wstać z łóżka ani nic zrobić. Wymiotował co chwilę żółcią zmieszaną z krwią, po czym dławił się własnymi wymiocinami.- Przepraszam, kochany wujeczku – powiedziała cicho Gabrysia, z prawdziwym żalem w głosie.- Za co? – Spytał bardzo słabym, ledwie słyszalnym głosem Albert.- Za wszystkie zło, które ci wyrządziłam, a szczególnie za to, że cię otrułam. Tak, to przeze mnie tak źle się czujesz… Pulpeciki, które ci zrobiłam na obiad były zatrute… Wybacz. Nie miałam wyboru. ...
    ... Twoi wrogowie grozili mi… Mi i mojemu dziecku. Wysłali jakiegoś gangstera, żeby mnie napadł, przystawił mi nóż do gardła. Powiedział, że zostawią mnie w spokoju, jeśli cię zabiję, a jeśli nie, to zrobią coś mi i dziecku. Sami nie mają do ciebie dojścia, więc wykorzystali mnie. Przepraszam cię jeszcze raz. Żegnaj, kochany ojcze chrzestny.Albert patrzył na nią z konsternacją. Nie miał jednak nawet siły, by jej odpowiedzieć, by dać jej do zrozumienia, co o niej teraz myśli. Jego własna córka chrzestna, której dał tyle miłości i tyle serca, zdradziła go. Więc w taki sposób postanowili go dopaść. Nie mógł już nic poradzić, był teraz zbyt słaby, nie mógł się prawie w ogóle poruszać. Gabrysia ucałowała go w czoło, po czym wolnym krokiem odeszła, zostawiając konającego wujka samego.Na pogrzebie pana Alberta były tylko dwie osoby – Gabrysia i jej dziecko. To ona zorganizowała mu ten pogrzeb. Postanowiła godnie go pożegnać. Mimo, iż to ona go zabiła, płakała po nim jeszcze przez długie miesiące i choć po jego śmierci odziedziczyła cały majątek, żałowała, że odszedł i strasznie jej go brakowało. Jedyną pociechą kobiety było dziecko, które ocalało dzięki śmierci Alberta. 
«1234»