1. Bimbo


    Data: 23.06.2021, Kategorie: Fetysz Autor: UroborWorshipper

    ... piję. Staram się utrzymać formę. Nie jem za wiele, nie chcę wydawać pieniędzy na domowe potrzeby, dlatego jestem szczupły, poza tym mam niedaleko park, w którym biegam. Nie jestem bardzo umięśniony, ale to połączenie: wysoki, całkiem przystojny, chudy i wreszcie: z grubym portfelem – tak, to połączenie wystarcza, aby właściwie w każdy weekend zaliczyć. A kobiety są bardzo, bardzo chętne, zwłaszcza po kilku drinkach i kilku komplementach. Ale ja nie kłamię, ja naprawdę kocham takie kobiety, przed którymi inni by się wzdrygnęli i krzyknęli, że wyglądają jak glonojad albo plastik.
    
    Jedziemy wtedy do hotelu albo domu – jej albo mojego, zależy. Potrafię być elastyczny, dostosować się. Płacę za taksówkę, nie mam z tym problemu, nawet gdy jedziemy gdzieś dalej – a przypominam, że miasto jest naprawdę wielkie, raz jechałem prawie dwie godziny. Było jednak warto.
    
    Ale czasem – nawet i mnie potrafi zaskoczyć życie, potrafi mnie okłamać, i to w takiej najbardziej niespodziewanej chwili, gdy sądziłem, że już zyskałem nad nim panowanie i przejrzałem każdy fałsz. Wtedy okazuje się, że można się naprawdę zrobić za pieniądze, wtedy poznaję potęgę definicji „bimbo”, poszerzam jej zakres i podniecam się jeszcze bardziej. I zdarzyło się raz, że tak właśnie zaskoczyło mnie życie…
    
    Nadeszła sobota. Z rana wykonałem kilka zleceń i wreszcie miałem wolne. Zjadłem lekki obiad, wykąpałem się i po dziewiętnastej ruszyłem w miasto.
    
    Wstąpiłem do luksusowego klubu. W takim roi się od platynowych ...
    ... kobiet. Wypiłem trochę dla lekkości i ruszyłem na łowy. Już dwie godziny później w wykupionej loży wylądowałem z długonogą brunetką.
    
    Usadowiłem się na czerwonej kanapie, a ona stanęła przede mną, żeby się zaprezentować. Miała długie neonowe paznokcie, mocno zarysowane brwi, cholernie długie rzęsy i zrobione usta. Chyba miała też sztuczne piersi, chociaż nie były bardzo duże. Uśmiechnęła się, mruknęła coś, zarzuciła długimi włosami (chyba doczepy) i kucnęła przy mnie. Pogładziłem ją po głowie, a ona szybko wyjęła mojego członka, chwytając go w te dłonie przyozdobione hybrydami. Zaczęła mi obciągać tymi wielkimi ustami, pluła na penisa, ściskała go, dławiła się, rozkoszowała jego twardością i gorącem. Patrzyłem na nią, jak bardzo jest zrobiona, i już po kilku minutach spuściłem się w jej usta. Połknęła wszystko, possała go jeszcze trochę, pogładziła moje wygolone jądra. Zapłaciłem jej, chociaż przez moment się wahała.
    
    – Spokojnie, nie traktuję cię jak dziwkę… – powiedziałem z uśmiechem, widząc jej zakłopotanie. Bez słowa chwyciła cztery stówki, poklepała mnie po policzku i nigdy więcej jej nie widziałem.
    
    Ale było mi mało. Miałem ochotę popatrzeć na odkryte ciało kobiety-bimbo, spojrzeć na tę opaleniznę, na te przerośnięte, przesadzone w operacjach cycki. Chciałem je ssać, spuszczać się na nie, ruchać dupę z wielkimi wszczepionymi implantami.
    
    Wylądowałem w jakimś kolejnym klubie. Byłem już lekko wstawiony, bo dosiadłem się do grupki dziewczyn, a te lubiły popić. Były ...