1. Poziomkowa przygoda z kuzynem (cz. 9)


    Data: 10.06.2021, Kategorie: Geje Autor: Jabber Jabber

    ... już się trzymała.
    
    Przynajmniej prezent mi się udał. Żałujcie że nie wdzieliście jego miny. Tego to się nie spodziewał. Dziękował chyba z dziesięć minut. Przynajmniej tego nie spieprzyłem. Ciekawe jaką minę by zrobił gdyby dostał skarpetki, he he. Śmiał się że podniosłem wysoko poprzeczkę, i nie będzie wiedział co mi sprawić na urodziny. Zacytowałem go i odparłem że jedyne co chce to jego obok siebie. Około drugiej większość już odpadała i wracali do domów. Ogarnęliśmy trochę i rozsiedliśmy się na sofie. Jego ramiona znów stały się lekarstwem. Zaskoczyło mnie pukanie do drzwi. Myślałem że pewno której z imprezowiczów czegoś zapomniało. Otworzyłem drzwi a tam ku mojemu zdziwieniu stał nie kto inny jak Marcin. Nie zdołałem wydusić z siebie żadnego słowa, za to on szeptem przeprosił i mnie przytulił. Mocno. Nazwałem to uściskiem tęsknoty. Staliśmy tak przez chwilę w przed pokoju. Powtórzył jeszcze "przepraszam" kilka razy. A potem jeszcze kilka razy gdy dołączył do nas Filip. Przestraszyłem się że znów się na siebie rzucą, a Filip po prostu przytulił nas oboje. Przypomniało mi się gdy podobnie zrobiliśmy tak w przeszłości. Ale nie pamiętam dokładnie dlaczego. Ulżyło mi wtedy. Zaprosiliśmy go do środka i po chwili zrobiliśmy to co kiedyś lubiliśmy najbardziej – zagraliśmy w makao. A graliśmy do piątej rano.
    
    Filip rozścielił mu w naszym salonie, w sumie to w większym pokoju ale nazywaliśmy go salonem i sami poszliśmy się położyć. Byłem okropnie zmęczony i śpiący ale coś nie ...
    ... mogłem zasnąć z początku, Filip też. Leżałem na jego torsie a on jeździł palcami po moim nagim ramieniu. - Dziękuje, powiedział po chwili. - Za co znowu?, zapytałem żartobliwie. - Za prezent, za przyjęcie. - No to ja też ci dziękuje. Za możliwość zrealizowana go i za to że zamiast go wyrzucić to się z nim pogodziłeś. - Nawet mi to przez myśl nie przeszło, powiedział próbując być przekonujący. - Jasne, odparłem. - A obiecasz mi coś?, zapytał. - Cóż takiego? - Rzucisz w końcu?Jednak mój kamuflaż był marny. Rzucę, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Zresztą nie mam co rzucać, palę tylko gdy się zdenerwuję. A mam nadzieję że nie będę miał do tego zbyt dużo okazji. A zresztą rzucam za każdym razem, zapalam i rzucam. Więc o co takie wielkie halo?
    
    Wstaliśmy po dwunastej. Coś tam jęczałem że znów się odzwyczaję od normalnych por wstawania. Marcin już nie spał. Chciał się już zwijać, ale go nie puściliśmy. Zjedliśmy razem śniadanie po czym razem wybraliśmy się na lodowisko. Oni to umieli jeździć a ja… Było to moje ulubione lodowisko i wszyscy mnie tam znali. Gdy tylko wjeżdżałem na lód, ludzie ustępowali mi miejsca bym nie mógł się z nimi zderzyć. Było to idealnie rozwiązanie bo miałem dużo miejsca, a gdy znajomi narzekali że jest tu strasznie tłoczno mogłem z dumą odeprzeć że dla mnie zawsze jest miejsce. Marcin i Filip się ze mnie naśmiewali gdy upadałem a potem poszliśmy na piwo. Żałowałem że tyle lat nam przemknęło koło nosa, że tyle lat poszło na zmarnowanie. Ale nie ma co rozmyślać ...
«12...567...»